• TECHNOFOBIA
  • Posts
  • Historia Spotify | TECHNOFOBIA | Newsletter Artura Kurasińskiego

Historia Spotify | TECHNOFOBIA | Newsletter Artura Kurasińskiego

Spotify zmieniło rynek i osiągnęło to, czego nie udało się wielu innym. Dziś trudno wyobrazić sobie scenę muzyczną bez tej platformy. Jak jednak doszło do tej zmiany i czy to na pewno była ona dobra?

Rok 1999. 18-letni Daniel Ek jest typowym nastolatkiem. Może nie do końca typowym, bo często przynosił do domu elektronikę różnego rodzaju. Oczywiście jego zdezorientowani rodzice zastanawiali się, czy pochodzi z legalnych źródeł i czy chłopak nie jest bandziorem.

Co się okazało? Wcale nie prowadził podwójnego życia. Wszedł z buta w świat technologii już w wieku 13 lat. Na początku tworzył strony internetowe, które w tamtym czasie były nowinką. Swoje side hustle zaczął od pobierania 100 dolarów za stronę. Jednak popyt na jego usługi rósł tak szybko, aż doszedł do 5000 dolarów za pojedyncze zlecenie.

Do swoich projektów wciągał kolegów z klasy i już wieku 18 lat Daniel stał na czele 25-osobowego zespołu.

W czasie dorastania Daniela panował boom na nielegalne ściąganie piosenek. Pamiętasz Napstera? Niemal z dnia na dzień wywrócił cyfrowy świat do góry nogami. Kilka stuknięć w klawiaturę i voila, na Twoim sprzęcie pojawiła się darmowa muzyka. Ta rewolucja groziła obaleniem tytanów przemysłu muzycznego, takich jak Sony i Universal.

Fani, zamiast kupować albumy ulubieńców, ściągali piosenki i słuchali ich na Winampie czy MP3.

Wytwórnie płytowe wpadły w szał. Twierdziły, że ponoszą miliardowe straty.

Chciały zgładzić ten trend w zarodku. W 2001 roku Napster zginął w cyfrowym świecie, jednak na jego miejsce wyrosła horda pirackich serwisów – Limewire, Kazaa i eDonkey 2000. Wystarczyło wejść na eMule czy ThePirateBay, by pobrać na nielegalu nowy album swojego ulubionego zespołu.

Technologiczna kariera Daniela nabierała tempa. Do 2006 roku był CEO uTorrent, platformy, która umożliwia pobieranie torrentów.

Na początku swojej technologicznej przygody wpadł na Martina Lorentzona. Obaj byli już na dorobku. Mieli wystarczająco pieniędzy, by przejść na emeryturę (a przypomnijmy, że Ek miał 23 lata…). Podczas rozmów, w których od nowa szukali sensu życia, słuchali… a jakże, muzyki. To w tym momencie zapaliła się im lampka w głowie – aplikacja, która dawała dostęp do muzyki wysokiej jakości.

„Siedzieliśmy, bawiąc się moją maszyną multimedialną, sfrustrowani, ponieważ pomimo technologii istniejącej od Y2K, wciąż była ona do bani. Prawdopodobnie dlatego postawiliśmy na Spotify".

RENESANS PRZEMYSŁU MUZYCZNEGO?

W 2006 przemysł muzyczny przeżywał ciężkie chwile. Sprzedaż płyt CD gwałtownie spadała, a spadek przychodów był oszałamiający. Z 25,2 miliarda dolarów w 1999 roku do zaledwie 19,4 miliarda dolarów w sześć lat. Wytwórnie płytowe upadały.

Spotify znalazło złoty środek w tym muzycznym chaosie. Jak prezentowała się sytuacja? Po jednej stronie mieliśmy sławnego, ale nielegalnego Napstera. A witryny podobne do niego były powolne, często miały „mierną" jakość i nie zapominajmy, roiły się od cyfrowych paskudztw – wirusów.

Mantra Daniela brzmiała: „jeśli nasz produkt przebije piractwo, to ludzie będą walić drzwiami i oknami".

Po drugiej stronie było iTunes od Apple z piosenkami, które kosztowały nawet 2 dolary za utwór.

Spotify postawiło na jakość utworów, brak opóźnień i łatwy w obsłudze, elegancki interfejs. Mieli unikalne podejście technologiczne. Postawili na pobieranie utworów bit po bicie (podobnie jak buforuje je YouTube), co oznaczało szybkie odtwarzanie przy prawie zerowym czasie oczekiwania. Skupiono się na doświadczeniu słuchacza.

Zamiast wydawać pieniądze na globalne prawa, skupili się na Europie. Ich początkowy katalog muzyczny był prawie całkowicie piracki. Pierwszym pomysłem było pozostawienie darmowego dostępu w zamian za reklamy, czego kompletnie nie kupowały wytwórnie muzyczne.

Po trudnych negocjacjach udało się wypracować kompromis: Spotify będzie miało zarówno darmową wersję z reklamami, jak i wersję premium bez reklam. Wytwórnie oczywiście miały otrzymać z tej umowy spory kawałek tortu.

Jednak dla Eka był to cios poniżej pasa. Mocno wierzył w darmową wersję swojej platformy. Jego zespół pracował nad wieloma funkcjami, które ze względu na ugodę musiały się znaleźć za paywallem. Ta ugoda totalnie odwróciła jego pierwotną wizję.

Choć piractwo było darmowe, to 10 dolarów za wysokiej jakości utwory bez reklam, okazało się strzałem w 10.

Powstanie Spotify było na rękę wytwórniom, które miały ogromny problem, szczególnie finansowy, z nielegalnym pobieraniem utworów. Po co walczyć z darmochą, gdy możesz wejść do pociągu, który ma plan na jej pokonanie? Wystarczy dać trochę gotówki na rozpędzenie tej machiny.

Gdy poczuły, że mogą kontrolować sytuację, zaczęły mocniej pociągać za sznurki. Może zastanawiasz się, dlaczego na Spotify albumy niektórych artystów promują się mocniej, niż innych? Odpowiedź jest prosta. To wybór koncernów muzycznych. Niestety komplikuje to życie niezależnych artystów, bo nie mają jak się przebić przez powstały w ten sposób szklany sufit. A to tylko jedna z funkcji, nad którą władzę miały wytwórnie.

Sami artyści dostają ochłapy. Za każdym razem, gdy puszczasz swój ulubiony utwór, twórca zarabia 0,0033 centa. Nic dziwnego, że m.in. Neil Young, Taylor Swift i pozostali znani piosenkarze próbowali bojkotować i odgrażać się Spotify. Jednak platforma za mocno wrosła w branżę muzyczną i wszyscy po kolei wracają z podkulonym ogonem.

ZAPROSILI WILKA Z WALLSTREET

Liczby Spotify rosły w szalonym tempie. W 2011 ich baza liczyła milion użytkowników, 4 lata później już 75 milionów osób korzystało z platformy. Tak wykładniczy wzrost podbił popularność startupu, co zrodziło kolejne problemy. Między innymi od koncernów muzycznych.

Mimo ogromnej władzy i pieniędzy spływających z platformy wytwórniom wciąż było mało i w dalszym ciągu walczyły o więcej. Dlatego Spotify natrafiało na kolejne problemy z prawem. Jeden z najgłośniejszych spraw to pozew od Wixen Music Publishing o wartości 1,6 miliarda dolarów w 2018 roku.

Do tego dochodziły groźby ze strony znanych artystów, rosnąca konkurencja (np. Apple Music) i rosnące koszty zarządzania powiększającą się bazą użytkowników. Fundamenty startupu zaczęły się kruszyć. Potrzebowali gotówki jak tlenu. W 2015 do gry wkroczył Goldman Sachs, bank, który budzi wiele etycznych wątpliwości.

Zaoferowali pomoc w zdobyciu 500 milionów dolarów. Zdesperowane Spotify przyjęło propozycję. Goldman Sachs odgrywał rolę ojca chrzestnego. Wykładali pieniądze, by wzmocnić pozycję Spotify, a w zamian otrzymali sporą część akcji firmy.

Nie chodziło tylko o wsparcie finansowe. Goldman Sachs nie działał sam. Zebrali wszystkich swoich znajomych z finansjery, między innymi Technology Crossover Ventures (TCV), aby Ci wsparli Spotify. Dzięki temu, że TCV macza palce w takich gigantach technologicznych jak Airbnb, ByteDance, Facebook, Netflix i Zillow, wpływ i kontrola nad domeną cyfrową stały się jasne. Spotify, świadomie lub nie, stało się częścią skomplikowanej pajęczyny stworzonej przez bankowe szychy.

Największe banki zwróciły uwagę na rozwijający się świat streamingu muzyki, nie tylko ze względu na muzykę, ale także na kopalnię złota w postaci danych użytkowników, przychodów z reklam i partnerstw. Mając swoje macki w Spotify, bankierzy popchnęli startup na niebezpieczną ścieżkę.

Powiązanie Spotify z Goldman Sachs było mieczem obosiecznym. Z jednej strony dało Spotify siłę pieniężną, aby odeprzeć pojawiające się wyzwania. Z drugiej, zaprzedali kawałek swojej duszy behemotom bankowym.

W ŻELAZNYM UŚCISKU

Mimo że wciąż startup nie był rentowny, to wszyscy chcieli uszczknąć kawałek tortu od Spotify – wytwórnie, bankierzy, artyści.

Platforma miała ogromny wpływ na branżę muzyczną i dane użytkowników. Do tego doszło połączenie z Facebookiem – użytkownik może dzisiaj zalogować się na aplikację przez medium społecznościowe, podzielić się utworami.

Marketing radził sobie dobrze, jako dowód, wymienić można choćby znane wszystkim Spotify Wrapped, które niesie się viralem pod koniec roku. Użytkownicy byli zadowoleni z wyglądu platformy, jak i biblioteki muzycznej. Jednak projektowi wciąż brakowało stabilności finansowej.

Rozwiązaniem miała być dywersyfikacja dochodu. Spotify zaczęło naśladować Netflix, produkując ekskluzywne treści. Ich największą gwiazdą był oczywiście Joe Rogan. Pozyskali publikowanie jego podcastu na wyłączność na 4 lata za kwotę – 100 milionów dolarów w 2020 roku. Wraz z dużymi pieniędzmi pojawiły się duże wyzwania.

Chodziło o kontrowersyjne tezy pojawiające się w podcaście wspomnianego twórcy. Wszystko, co mogłoby w jakikolwiek sposób zaszkodzić wizerunkowi, czy wynikom finansowym firmy, zniknęło z platformy.

Gimlet Media, The Ringer to kolejne przykłady umów na wyłączność. Firma obrała sobie za cel opanowanie tworzenia i konsumpcji treści. Jak na razie plan działa wyśmienicie, bo w 2018 roku na platformie było 185 000 podcastów. W 2021 roku już 3,2 miliona.

Jednak pośród licencjonowania i tworzenia własnych treści, prawdziwym skarbem Spotify są dane użytkowników. Dogłębne zbadanie działalności Spotify przez grupę naukowców dało niepokojący obraz. Zebrane informacje nie służą tylko do tworzenia list odtwarzania. To skarbnica dla reklamodawców. Im więcej korzystasz ze Spotify, tym więcej o Tobie wiedzą – zaczynając od Twoich wyborów muzycznych przez lokalizację, aż po kontakty społeczne.

Co to wszystko oznacza dla nas, użytkowników? Ewolucja Spotify jest znakiem naszych czasów napędzanych technologią. Gdy słuchamy naszych ulubionych utworów, zasilamy również ogromną maszynę sztucznej inteligencji, zarabiającą na naszych emocjach. Chociaż wygoda jest niezaprzeczalna, skłania to do szerszych pytań o naszą prywatność, władzę korporacji i prawdziwą cenę „bezpłatnych" usług. Czy zmierzamy w kierunku przyszłości, w której każda emocja, każdy wybór piosenki będzie pod kontrolą?

Mimo to nie da się zaprzeczyć, że Spotify zmieniło branżę muzyczną na zawsze – nawet jeśli ich model budzi wątpliwości. Kilku chłopaków, genialny pomysł, świetne wykonanie i oczywiście spora ilość pozyskanej gotówki pozwoliła na odniesienie sukcesu.

Maciej Marek

Główne źródła:

🤖 JAK ZASTOSOWAĆ AI W TWOIM BIZNESIE?

Przyjdź na moje szkolenie i dowiedz się co zrobić żeby zacząć zarabiać na generatywnej AI...

Po raz czwarty organizuję szkolenie z gen AI - do tej pory przeszkoliliśmy ponad 400 osób (ze startupów, agencji, dużych firm i korporacji).

Przyjdź 25 września i poznaj konkretne, praktyczne i gotowe do zastosowania w twoim biznesie przykłady opowiedziane i pokazane przez 7 praktyków z różnych dziedzin, m.in.: dwóch przedsiębiorców (właściciel małej spółki z zakresu e-commerce oraz dużej, giełdowej firmy), psychologa biznesowego, dziennikarza telewizyjnego, specjalisty od reklam i założyciela agencji PR.

Przez osiem godzin będziemy napełniali Twoją głową wiedzą :)

Planujesz wpaść z większą grupą ludzi?

Odezwij się na prv - dostaniesz 20% zniżki.

Szczegółową agendę i link do kupna biletów znajdziesz tutaj:

📰 NEWSY WARTE TWOJEJ UWAGI

Z okazji 15-lecia istnienia, przeglądarka Chrome ma zmienić swój design. Aktualizacja wprowadzi do Chrome filozofię projektowania Google „Material You". Oprócz tego najnowsza wersja wprowadza bogatszy interfejs menu, lepszą blokadę bezpiecznego przeglądania oraz integrację z AI na pasku bocznym.

Trzeci miesiąc z rzędu ChatGPT odnotował spadek ruchu. Analitycy twierdzą, że trend spadkowy ma się w końcu zatrzymać. Prawdopodobnie nowy rok szkolny będzie miał pozytywny wpływ na ruch i zaangażowanie użytkowników ChatGPT. Mimo spadków utrzymuje swoją pozycję wśród 30 najczęściej odwiedzanych stron internetowych na świecie.

Apple rzekomo inwestuje miliony dolarów dziennie w prace nad sztuczną inteligencją. Między innymi, by ulepszyć Siri. Chcą umożliwić jej automatyzację złożonych, wieloetapowych zadań. Spora część tego budżetu jest przeznaczona na szkolenie modeli, co związane jest z koniecznością używania kosztownego sprzętu. Mimo czteroletnich badań nad zaawansowanymi modelami językowymi nie do końca wiadomo, co dokładnie udało się osiągnąć dzięki tej inwestycji. Wydaje się, że wewnętrzny chatbot Apple prezentuje lepsze możliwości niż model GPT-3.5 stworzony przez OpenAI, jednak nie dorównuje jeszcze jakością najnowszemu GPT-4.

Najnowszy raport wskazuje, że Meta współpracuje z LG. Chcą wspólnie zbudować golge VR. Współpraca jest na szeroką skalę i obejmuje LG Electronics, LG Energy, LG Innotek i LG Display. Meta chce zaspokoić potrzeby rynku high-end, jak i początkujących. Przewiduje się, że sprzęt zostanie wydany w 2025 r., a jego cena detaliczna wyniesie około 2000 USD. Równolegle Meta planuje wypuścić Quest 3, wyceniając go na bardziej przystępną cenę 499 USD.