• TECHNOFOBIA
  • Posts
  • Koniec finansowania? | TECHNOFOBIA | Newsletter Artura Kurasińskiego

Koniec finansowania? | TECHNOFOBIA | Newsletter Artura Kurasińskiego

W erze, w której szybka ekspansja była na porządku dziennym, pojawiło się mnóstwo startupów, przekładających karkołomny wzrost nad zyski. 

Ta „niekonwencjonalna” strategia była siłą napędową niektórych z najbardziej znanych obecnie firm. 

Firmy takie  jak Zillow, Snapchat i Lyft zasłynęły z astronomicznych strat, a Uber tracił 9 miliardów dolarów rocznie, nim znalazł rozwiązanie na swoje finansowe bolączi i zaczął wreszcie zarabiać na siebie.

Takie podejście było napędzane apetytem inwestorów na ogromny i niezmienny wzrost ponad wszystko, często pomijając lata znacznych strat.

Jednak teraz kierunek się odwraca. Od pierwszego kwartału 2023 r. nastąpił gwałtowny spadek globalnego finansowania o 53%. Widzimy ogromne rundy finansowania dla OpenAI, Stripe, czy Anthropic, a są to tylko wyjątki.

Nagle startupy, których główną opcją działania było pozyskiwanie środków od inwestorów i przepalanie ich, muszą stać się rentowne. Ta zmiana zaboli ich mocno, bo większość nie jest zbudowana pod ten model zarabiania.

Nie jest to jednak niemożliwe. Uber drastycznie zmniejszył swoje straty z miliardów do zaledwie 300 milionów dolarów rocznie.

Ten zwrot okazuje się dla wielu wyzwaniem, ponieważ zmagają się z trudnym przejściem od wzrostu za wszelką cenę do zrównoważonej rentowności.

JAK DO TEGO DOSZŁO…

Branża technologiczna, która jest synonimem nieustannego przepalania kasy, jest również siedzibą jednych z najbardziej dochodowych biznesów na świecie – Apple, Google czy Microsoft. Co roku firmy te osiągają niebotyczne zyski. 

W przeciwieństwie do obecnej filozofii „burn-to-earn", obecne Big-techy – Intel, Apple, a nawet Google, osiągały rentowność w ciągu kilku lat bez agresywnego pozyskiwania użytkowników czy marketingu. Skupiali się po prostu na dostarczaniu na rynek swoich pierwszych działających produktów. 

Do momentu, gdy na scenę wszedł Amazon, którego całkowicie zmienił kierunek rozwoju i zastosował strategię obniżania marży, co doprowadziło do krwawej wojny cenowej.

Era dotcomów była świadkiem podobnego napływu mocno finansowanych startupów e-commerce, które rozwijały się szybko, ale przy niezrównoważonych kosztach, co doprowadziło do ich nieuchronnego upadku po pęknięciu bańki dotcomów.

Wydawało się, że te historie pokazały inwestorom, jakie mogą być skutki wzrostu za wszelką cenę. Jesteśmy dwie dekady później i sektor technologiczny znów znalazł się w podobnym miejscu i możemy sobie powiedzieć: here we are again.

POPULARYZACJA WZROSTU

Normalizację przedsięwzięć technologicznych unikających zysków można w dużej mierze przypisać wpływowi gigantów branżowych, w szczególności Amazon. 

W obliczu następstw bańki dotcomowej Amazon uruchomił AWS. Ten z kolei dotował wszystkie straty, które korporacja ponosiła w handlu detalicznym. 

Ta strategia doprowadziła do ogromnego, ponad 500-krotnego wzrostu Amazona, który nie miał wówczas stałych zysków. Inwestorzy poczuli, że taka okazja może im uciec i inwestowali w firmę.

Spoglądając na przykład Amazona, zastanawiali się oni, czy być może startupy dotcomowe nie potrzebują po prostu więcej czasu i kapitału, by rozkwitnąć, tak jak biznes Bezosa potrzebował dziesięcioleci, by osiągnąć swój szczyt.

Google poszedł w ich ślady, tworząc szereg usług, takich jak Gmail, YouTube, Mapy, Android i Google Cloud, z których wszystkie działały na minimalnych lub ujemnych marżach. 

Ich strategia monetyzacji opierała się na wykorzystaniu ogromnej bazy użytkowników za pośrednictwem wyszukiwarki Google i reklam. Jak wiemy teraz, odnieśli ogromny sukces i urośli ponad 50-krotnie.

Mark Zuckerberg nasilił ten trend, nabywając platformy pełne użytkowników po wysokich kosztach. Początkowo były to nierentowne inwestycje. Instagram i WhatsApp, pomimo swoich wysokich cen wynoszących odpowiednio 1 miliard dolarów i 19 miliardów dolarów, przekształciły się w ogromne aktywa, które Zuck dodał do swojego ekosystemu. Obecnie są one wyceniane na ponad 200 miliardów dolarów.

To był tylko początek listy startupów, które nie osiągają zysku. Uber, Lyft, DoorDash, Stripe, Robinhood, Coinbase i Airbnb, są przykładem fali startupów z końca 2000 roku, które osiągnęły astronomiczne wyceny bez wykazywania zysków. 

Ten sukces pchnął inwestorów i fundusze VC do coraz większego tolerowania strat, a trend ten nabrał jeszcze większego tempa podczas pandemii.

Wyjątkowe przypadki Amazona, Google i Facebooka ustanowiły precedens, że spalanie gotówki może potencjalnie prowadzić do ogromnych wypłat. 

Doprowadziło to do gwałtownego wzrostu liczby startupów pod koniec 2000 i na początku 2010 roku, które pomimo ciągłej nierentowności stały się fenomenalnymi inwestycjami. Zmieniły one mentalność inwestorów w kierunku większej akceptacji długoterminowych strat, wierząc w odbicie.

Pandemia wywołała bezprecedensowy wzrost zainteresowania inwestorów firmami technologicznymi, ponieważ świat w coraz większym stopniu przestawiał się na platformy cyfrowe. 

Ta mentalność gorączki złota doprowadziła do szału zatrudniania wśród dużych firm technologicznych. Meta i Google niemal podwoiły liczbę pracowników, a inwestorzy, znowu poczuli zew nadciągających wzrostów i chętnie zasilali kapitałem każdy obiecujący startup. 

Liczba jednorożców – startupów wycenianych na ponad miliard dolarów – gwałtownie wzrosła. W 2021 r. każdego dnia na rynku pojawiały się średnio trzy nowe jednorożce, jednak zjawisko to było napędzane bardziej przez kapitał wysokiego ryzyka i chciwość inwestorów, niż przez prawdziwą innowację.

Wydaje się jednak, że bańka pęka. W drugim kwartale 2023 roku inwestorzy przeznaczyli na startupy w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie 31,8 miliarda dolarów, co jest najniższą kwartalną sumą od ponad trzech lat. Ten spadek jest widoczny we wszystkich etapach finansowania, z najbardziej wyraźnym spadkiem na późniejszych etapach (Seria C i dalej).

To oczywiście przełożyło się na serię zwolnień i cięcia kosztów. Startupy, które wcześniej polegały na nieustannym finansowaniu, teraz muszą albo szybko osiągnąć rentowność, albo stać się „domniemanie żywotne". Ta nagła zmiana w krajobrazie finansowania VC podkreśla kruchość modelu biznesowego opartego wyłącznie na wzroście. Firmy muszą teraz bardziej niż kiedykolwiek koncentrować się na zrównoważonym rozwoju i realnym dopasowaniu produktu do rynku, aby przetrwać.

Dane Carta wskazują, że w 2023 roku stopa upadłości startupów znacznie wzrosła. Do tej pory w roku 2023 zamknęło się 543 startupów, w porównaniu z 467 w całym 2022 roku. Główną przyczyną upadku startupów jest brak pieniędzy, co jest często objawem, a nie bezpośrednią przyczyną problemów, takich jak złe zarządzanie, brak dopasowania produktu do rynku, czy kosztowne błędy przyspieszające wyczerpywanie środków.

Przykładem może być Olive AI, czyli jeden z liderów Healthtechu, który zamknie się w najbliższym czasie. Głównym powodem jego upadku jest poleganie na pieniądzach od inwestorów, słabe zarządzanie i brak product market fitu. 

Podobny los spotkał Convoy. Źródło VC zaczęło wysychać, a rynek cargo wpadł w recesję. Przykłady możemy mnożyć – VanMoof, MusicQubed, Oja, Lightyear. Wszyscy upadli właśnie z powodu braku finansowania.

Widzimy jak na dłoni, że startupy polegające głównie na szybkim wzroście kosztem długotrwałej rentowności mają trudne zadanie. W obecnej rzeczywistości rynkowej, gdzie finansowanie jest coraz bardziej ograniczone, startupy muszą szybko dostosować swoje modele biznesowe, aby przetrwać.

Tylko cząstka przeżyje tę czystkę, a jeszcze mniej odzyska swoje szczytowe wyceny. W dłuższej perspektywie wykresy akcji większości tych spółek będą prawdopodobnie wykazywać wyraźny spadek w stosunku do ich rekordowych poziomów. 

Mimo to, pośród tego krajobrazu, garstka może wyłonić się jako tytani technologii następnej generacji, naśladując historie sukcesu Google, Facebooka i Amazona. Ale dla większości koniec wydaje się bliski, ponieważ szał finansowania VC dobiega końca.

Maciej Marek

Główne źródła:

Szukasz książek na prezent?

Coraz częściej dochodzą do nas słuchy, że „Startupowcy” to książka nie tylko dla przedsiębiorców, ale także dla osób interesujących się innowacjami, zarządzaniem, sprzedażą czy marketingiem, a także po prostu lubiących opowieści biznesowe – i bardzo nas to cieszy, bo z taką intencją ją tworzyliśmy. 

I coraz częściej firmy (nie tylko start-upy) zapraszają nas do siebie, abyśmy poopowiadali o kulisach tego projektu i naszym ekosystemie technologicznym. A skoro tak, postanowiliśmy to sformalizować.

Przygotowaliśmy specjalną ofertę dla biznesu. Od teraz możecie zamawiać „Startupowców” hurtowo. Przy większych zakupach oferujemy zniżki i darmową dostawę, a także naszą prelekcję i podpisywanie książek w Waszych firmach – na przykład przy okazji wigilii firmowych🎅.

Zerknijcie na naszą stronę B2B: https://b2b.startupowcy.pl/

Jeśli wolelibyście inny pakiet, dajcie znać. Spróbujemy skroić ofertę dopasowaną do Waszych potrzeb.

Artur & Krzysiek

O co chodzi z aferą wokół OpenAI? 🍿

Wasi ulubieni jeźdźcy tech apokalipsy wracają aby skomentować wielką aferę związaną z OpenAI, Altmanem, Microsoftem i całym światem generatywnej sztucznej inteligencji.

Kto wygrał, kto pójdzie do piachu, dlaczego Satya Nadella stawia na własne czipy i kto wyjdzie miliarderem z batalii o OpenAI - o tym wszystkim rozmawiają ze mną: Tomasz Kolinko, Max Salamonowicz

📰 NEWSY WARTE TWOJEJ UWAGI

Google testuje nową funkcję, która umożliwia użytkownikom pozostawianie i przeglądanie notatek  innych osób podczas wyszukiwania artykułów lub tematów. To reakcja na rosnący, gdzie użytkownicy dodają "Reddit" do swoich wyszukiwań w celu uzyskania bardziej spersonalizowanych wyników. Notatki oferują polubienie, udostępnienie, czy zapisanie spostrzeżeń.

Stworzyli wyspecjalizowany układ dostosowany do szkolenia LLM, wraz z procesorem zaprojektowanym do zadań przetwarzania w chmurze. Premierę zaplanowano na 2024 rok. Ten ruch może znacznie zmniejszyć zależność branży od Nvidii. Microsoft pracuje jednocześnie nad modelami drugiej generacji tych układów.

Od przyszłego roku Amazon ma umożliwić dealerom samochodowym sprzedaż pojazdów za pośrednictwem swojej strony internetowej. Klienci będą mieli możliwość wyboru między odbiorem samochodu od lokalnego dealera lub jego dostawę. Platforma umożliwi użytkownikom wyszukiwanie dostępnych pojazdów w ich okolicy i sfinalizowanie zakupu z wybranymi opcjami płatności lub finansowania. Ogłoszenie tej nowej usługi doprowadziło do spadku cen akcji dealerów samochodów używanych.

Dzięki tej umowie Spotify nie ponosi żadnych opłat prowizyjnych, gdy korzysta z własnego systemu płatności na Androidzie. I odwrotnie, nominalna opłata w wysokości 4% jest aplikowana, gdy użytkownicy wybierają płatności Google. Podczas procesu antymonopolowego Google starało się ukryć szczegóły tej umowy ze Spotify, obawiając się, że może to wpłynąć na negocjacje z innymi twórcami aplikacji, którzy mogliby zażądać podobnie korzystnych warunków. Popularność Spotify zdecydowanie wpłynęła na warunki umowy.

Jak Ci się podoba dzisiejsze wydanie?

Login or Subscribe to participate in polls.

Siedzi