• TECHNOFOBIA
  • Posts
  • Co słychać w Clubhouse? Newsletter Artura Kurasińskiego

Co słychać w Clubhouse? Newsletter Artura Kurasińskiego

Pamiętacie jeszcze aplikację Clubhouse? To miała być rewolucja. Kolejny serwis społecznościowy (tym razem „audio first”), demokratyzujący dostęp do informacji. Dolina Krzemowa kocha takie projekty – mają zmienić świat, a przy okazji dać zarobić masę kasy inwestorom.

Clubhouse powstał w 2019 roku jako odpowiedź na potrzeby twórców podcastów. Paul Davison i Rohan Seth na samym początku nazwali swoje dzieło Talkshow, aby potem zmienić nazwę na Clubhouse. Oficjalna premiera nastąpiła w marcu 2020 roku, czyli miesiącu, w którym w większości krajów na całym świecie zaczęto wprowadzać lockdowny.

Kilka tygodni po starcie z 5 tysiącami użytkowników, w spółkę zainwestował 12 mln dolarów jeden z największych funduszy w Dolinie Krzemowej – Andreessen Horowitz, dając wycenę na poziomie 100 mln dolarów młodej inicjatywie.

Do grudnia 2020 roku twórcom udało się zaprosić do rejestracji ponad 600 tysięcy użytkowników, aby w styczniu 2021 roku pochwalić się już 2 milionami (aktywnie korzystających użytkowników). W lutym dzięki niesamowitemu rozgłosowi z Clubhouse korzystało już 3,5 miliona osób, a samą aplikację ściągnięto ponad 8 milionów razy.

"Dźwięk jest potencjalnie najbardziej intymnym medium. Ma całą intonację i jakość, ale nie jest tak niepokojące jak wideo. Pozwala to ludziom być bardzo prawdziwymi i autentycznymi."

W rok w premierze założyciele mogli pochwalić się 10 milionami aktywnych użytkowników. Ten niesamowity sukces spowodował lawinę propozycji – Twitter oferował 4 miliardy dolarów. Oferta została jednak odrzucona.

Sukces Clubhouse spowodował wysyp naśladowców – Telegram Voice Chats, Discord Stages, Facebook Live Audio Rooms, Reddit Talk, Twitter Spaces, Spotify Greenroom czy Slack Huddle to tylko niektóre kopie pomysłu Davisona i Setha. Każdy widział, że platforma audio ma niesamowitą siłę przyciągania i chciał uszczknąć kawałek tego tortu dla siebie.

Bo sam pomysł był genialny – w dobie apek i serwisów społecznościowych opartych o tekst, obrazki i wideo dajemy ludziom poczucie przynależności do ekskluzywnego klubu dyskusyjnego, gdzie główną rolę grali eksperci. Miało być miło, bezpiecznie (regulamin Clubhouse zabrania nagrywania, powielania lub udostępniania rozmów bez wyraźnej zgody) i merytorycznie.

Oddanie głosu (dosłownie i w przenośni) autorytetom i specjalistom miało być odtrutką na fake newsy i clickbaitową pogoń za reklamowymi klikami. Brak możliwości nagrywania wyzwalało syndrom FOMO – jeśli nie będę w trakcie tego spotkania, być może ominie mnie coś ważnego.

Stając się słuchaczem, dostawałeś bogaty wybór rozmów na praktycznie każdy temat, jaki tylko przyszedł Ci do głowy: nauka języka obcego, zarządzanie majątkiem, porady marketingowe na Instagramie, terapia, czy całodobowy serwis streamingowy z muzyką lo-fi.

Przełączanie między publicznymi pokojami było proste – możesz wejść po cichu, już wyciszony, do rzędów słuchaczy i wsłuchać się w toczącą się rozmowę. Nie potrzeba tego nikogo uczyć – wiele razy w codziennym życiu tak robiliśmy.

Korzystanie z Clubhouse można porównać do słuchania nieedytowanego podcastu, panelu dyskusyjnego lub konferencji.

Pokoje były tworzone przez użytkowników, którzy automatycznie przyciągali słuchaczy poprzez swój status w social mediach albo w świecie realnym, tak więc wyszukiwanie ciekawych pokojów i dyskusji również było banalnie proste – nie zarządzał tym żaden algorytm.

Część osób, która stały się „heavy userami” Clubhouse twierdziło, ze ta aplikacja to przeciwieństwo wszystkich serwisów społecznościowych (głównie Twittera). Jeśli serwisy społecznościowe można uznać za „płaskie” pod kątem struktury, to Clubhouse był bardziej hierarchiczny i zamknięty. Nawet jeśli jego wczesny model opiera się na zaproszeniach.

Można było organizować spotkania na setki osób, wchodzić w interakcje z publicznością (której członkowie „podnosili rękę” i czekali na pozwolenie do zabrania głosu), zapraszać ekspertów i dawać im możliwość wypowiedzenia się. W teorii miało to budować wartość poprzez „napędzanie” Clubhouse nazwiskami ekspertów i celebrytów (w sesjach spotkań w aplikacji brali udział m.in Mark Zuckerberg, Mark Cuban, Drake, Oprah Winfrey, Kevin Hart czy Elon Musk).

Pojawiały się głosy, że to doświadczeniu interakcji za pomocą Clubhouse bliżej jest jednak do słuchania radia (przekaz w jedną stronę), z uwagi na skupienie się na osobach mówiących. Przeważały jednak entuzjastyczne recenzje oraz prosty fakt, że aplikacja idealnie wpasowała się w czas pandemicznych lockdownów, dając w tych trudnych czasach namiastkę normalności.

Clubhouse pojawił się dokładnie w momencie, w którym byliśmy znudzeni wideo i postowaniem na Facebooku. Chcieliśmy mieć wolne ręce, nie skupiać się na ekranie (w czasach pandemii zaczęliśmy wręcz nienawidzi ć Zooma i innych wideo „calls”), zamknąć oczy i słuchać głosu innego człowieka. Telefon słuchawki plus ciekawa rozmowa uwalniały nas od całej masy problemów. Aplikacja była pobierana przez miliony użytkowników oraz obrastała gadżetami i usługami.

Pojawili się jednak pierwsi sceptycy, którzy podkreślali, że Clubhouse jest atrakcyjny dla określonego typu użytkowników: ekstrawertycznych gaduł. Jeśli to nie jest problem na początku, to strasznie przeszkadzało, kiedy kilka takich osób zawłaszczało pokój i całą rozmowę.

Inni narzekali, że Clubhouse to jedynie namiastka prawdziwej rozmowy bez mowy ciała czy kontaktu wzrokowego, bez których interakcja z rozmówcą jest bardzo płytka.

Pojawiły się sygnały pokazujące, że kobiety są dyskryminowane, a ich udział w rozmowach limitowany przez mężczyzn.

Twórcy aplikacji popełnili też dużo błędów – wybierając model zapraszania i polecania szybko doprowadzono do snobizmu i niepotrzebnego podziału na tych, „co już mają i korzystają” oraz całą resztę. Kolejnym błędem było danie aplikacji tylko użytkownikom iOS – kiedy w końcu zadebiutowała na Androidzie czar prysł i mało osób było zainteresowanych pobraniem Clubhouse’a.

Nie zadbano o stworzenie lepszego narzędzia do streamowanie dźwięku. Czasami wręcz uderzająco różne były poziomy jakości dźwięku (wiadomo – ludzie korzystali z Clubhouse na swoich telefonach, będąc w knajpach, jadąc komunikacją miejską itd.) co wymuszało wręcz anielską cierpliwość, aby nie wywalić takiej osoby z pokoju.

Szybko okazało się, że tam, gdzie można spotykać się i rozmawiać, pojawiają się tematy objęte cenzurą czy wręcz zabronione przez prawo (jak antysemityzm). Clubhouse poszedł drogą innych platform społecznościowych – „nie jesteśmy w stanie słuchać i moderować wszystkich dyskusji” twierdzili twórcy aplikacji.

Potem poszło już standardowo – pojawili się wyznawcy teorii spiskowych, a następnie foliarze, pandemiczni denialiści i wszelkiego typu ludzie, którzy byli banowani na pozostałych platformach.

„When you block someone on Clubhouse, it doesn’t just affect communications between the two of you, as it would on Facebook or Twitter. Rather, it limits the way that person can communicate with others too. Once blocked, they can’t join or even see any room that you create, or in which you are speaking—which effectively blocks them for everyone else in that room. If you’re brought “onstage” from the audience to speak, anyone else in the audience whom you have blocked will be kept off the stage for as long as you’re up there. And if you’re a moderator of a room, you can block a speaker and boot them from the conversation in real time—even if they’re mid-sentence.”

Pomimo serii C dające wycenę 4 mld$ serwis znacząco stracił we wszystkich kategoriach. Po pierwsze przestał być jedyną aplikacją tego typu na rynku. Mnogość naśladowców spowodowała, że Clubhouse przestał być ekskluzywnym klubem, a stał się „kolejną aplikacją audio”. Z powodu braku wartości wyróżniającej, więksi konkurencji jak Twitter, Slack czy Facebook zawłaszczyli sobie użytkowników.

Osobiście nigdy nie rozumiałem mody na Clubhouse, a sam serwis nie zachęcił mnie na tyle, abym stał się jego stałym użytkownikiem. Podcasty uważam za bardzo fajne medium i nawet pomimo braku interakcji czy wersji „live” biją na głowę Clubhouse.

Co się stanie z Clubhousem w czasie następnych lat? Patrząc na to, z jaką intensywnością zmienia się moda w technologii, można powiedzieć, że jeśli twórcy nie wpadną na jakiś pomysł wyróżniający ich produkt z całej masy naśladowców, to staną się dryfującą platformą na oceanie innych aplikacji.

Artur Kurasiński

PS To wydanie mojego newslettera wyjątkowo jest poza paywallem. Jeśli spodobała Ci treść a nie jesteś jeszcze subskrybentem / subskrybentką to zapraszam do wsparcia tutaj. Otrzymasz w zamian 8 razy w miesiącu wyselekcjonowaną i wartościową wiedzę pomagającą zrozumieć jak technologia wpływa i zmienia nasze życie i biznes plus 12 godzin podcastów i dostęp do zamkniętej społeczności. Dołącz teraz!

POSŁUCHAJ:

Listen to this episode from TECHNOFOBIA on Spotify. Dlaczego tak uwielbiamy robić zakupy w IKEA? Jak projektowane są sklepy? Dlaczego są tak daleko od centrum miast? Jak ważną rolę w procesie sprzedaży odgrywają klopsiki (także wegetariańskie) oraz ile na sprzedaży mebli i usług zarabia szwedzki koncern?

Listen to this episode from METAGAME on Spotify. W siódmym odcinku podcastu "Metagame" Joanna "Frota" Kurkowska i Artur Kurasiński rozprawiają o DAO (zdecentralizowanej autonomicznej organizacji) - problemami i wyzwaniami stojącymi za implementacją takiego sposobu zarządzania społecznością. Jeśli Cię to zainteresowało to zapoznaj się też z innymi odcinkami a tutaj znajdziesz bazę linków i informacji o zagadnieniach o których mówimy w naszych podcastach.

NEWSY, ARTYKUŁY I CIEKAWOSTKI:

Amazon oficjalnie poinformował, iż zamierza zamknąć wszystkie ze swoich 68 tradycyjnych księgarni - w USA oraz Wielkiej Brytanii. To punkt zwrotny dla imperium Jeffa Bezosa, które dwie dekady temu zaczynało biznes jako internetowa księgarnia. Amazon przekazał, że w najbliższej przyszłości będzie chciał skupić się między innymi na rynku spożywczym oraz towarowym. Korporacja odmówiła przekazania szacunkowych liczb związanych z likwidacją dotychczasowych miejsc pracy w związku ze zmianą swojej strategii.

Byli pracownicy Stanforda pozyskali 32 miliony dolarów finansowania. Ich celem jest stworzenie projektu Espresso - technologii blockchain skupionej na prywatności użytkowników. Finansowanie projektu ma zapewnić zasoby niezbędne do rozwoju zespołu zajmującego się badaniem, tworzeniem oraz wdrażaniem infrastruktury przygotowującej Espresso do szerszego zastosowania. Blockchain Espresso będzie wykorzystywał do działania smart contract o nazwie Configurable Asset Privacy for Ethereum.

Nie 5G, nie smartfony, nie AI. To właśnie “metaverse” stało się hasłem przewodzącym tegorocznym targom Mobile World Congress odbywającym się w Barcelonie. O metaverse było głośno nie tylko na samych stoiskach handlowych, ale również w przemówieniach wygłaszanych przez największych producentów z całego świata. SK Telecom, HTC, Samsung, Qualcomm - każda ze swoich firm miała na swoim stanowisku co najmniej jedną parę gogle do wirtualnej rzeczywistości, chcąc tym samym przybliżyć własną wizję opisywanego konceptu wszystkim zainteresowanym.

Google postanowiło w zupełnie nowy sposób zachęcić twórców podcastów do nagrywania materiałów wideo. Amerykańska firma ma zaoferować producentom od 50 do nawet 300 tys. dolarów za kręcenie materiałów multimedialnych. Posunięcie YouTube’a ma być odpowiedzią na niechęć twórców do inwestowania budowę studia oraz infrastruktury pozwalającej na tworzenie wideo. Gigant z Mountain View odmówił komentarza w tej sprawie. Można się jednak spodziewać, iż Google będzie próbowało wielu sposobów na to, aby przyciągnąć nowych twórców do swojej platformy.

Google pochwaliło się gigantyczną inwestycją na terenie Warszawy. Amerykańska firma po 15 latach od otworzenia swojej filii w Polsce przejmie kompleksu biurowy The Warsaw Hub. Transakcja opiewa na 2,7 miliarda złotych, a dodatkowe zatrudnienie w biurach Google’a w stolicy znajdzie nawet 2,5 tysiąca osób. Nowa inwestycja Amerykanów ma stanowić symbol technologicznego potencjału Polski w Europie.

Naukowcy z zespołu DeepMind wierzą, że udało im się rozwiązać jedną z największych, dotychczasowych zagadek nauki. Algorytmy sztucznej inteligencji miały pomóc w lepszym zrozumieniu funkcji biologicznych, które związane są z tworzeniem się białek w ciele człowieka. Ich precyzyjna, trójwymiarowa struktura ma kluczowe znaczenie dla wielu ról jakie pełnią - od działania insuliny regulującej poziom cukru we krwi aż po przeciwciała pozwalające człowiekowi zwalczać infekcje. AlphaFold2 od DeepMind wykorzystuje do swojej pracy moc chmury obliczeniowej od Google’a.

Po nałożeniu sankcji oraz wycofaniu się najważniejszych firm technologicznych z Rosji, rządzący na Kremlu zaczęli rozważać legalizację piractwa komputerowego. Rosyjskie prawo już teraz pozwala rządowi na wykorzystanie jakiejkolwiek własności intelektualnej “w ściśle określonych sytuacjach wyjątkowych”. Nowy plan proponowany przez Rosjan miałby stworzyć odrębny, przymusowy mechanizm licencjonowania oprogramowania, baz danych oraz technologii. Całość dotyczyłaby jedynie firm z krajów, które nałożyły sankcje na Rosję. Szczegółowych projektów podlegających “legalnemu piractwu” nie wymieniono.

W czasie rosyjskiej inwazji na Ukrainę, TikTok stał się platformą, która zaczęła odgrywać ważną rolę informacyjną w nowej rzeczywistości. Aplikacja została niemalże zalana postami publikowanymi przez Ukraińców w czasie rzeczywistym. Na materiałach wideo możemy obejrzeć atakowane miasta, uciekających mieszkańców, a nawet działania personelu wojskowego. Ukraiński prezydent, Wołodymyr Zełenski od samego początku rosyjskiej inwazji wykorzystuje materiały wideo kręcone swoim smartfonem - do komunikacji z narodem i resztą świata. Moderatorzy TikToka nie mają łatwego zadania - oprócz autentycznych materiałów, platforma zmaga się również z plagą starannie wycelowanych kampanii dezinformacyjnych.