• TECHNOFOBIA
  • Posts
  • Dlaczego tak ciężko jest powiedzieć "przepraszam"? Newsletter Artura Kurasińskiego

Dlaczego tak ciężko jest powiedzieć "przepraszam"? Newsletter Artura Kurasińskiego

Lato w pełni, nie mogę więc nie powspominać moich najlepszych, jak do tej pory, wakacji czyli wyprawy do USA. Spędziłem tam wraz z rodziną 6 tygodni, przemierzając w tym czasie ponad 10 tysięcy kilometrów (eskapadę zakończyliśmy na Hawajach).

Pomijając szok kulturowy i cenowy, jakiego doznałem (wszystko wielkie i tanie, jak na kieszeń Europejczyka), z fascynacją obserwowałem to, jak Amerykanie się do siebie odnoszą, współpracują i po prostu żyją. Nieustannie notowałem z tyłu głowy fragmenty rozmów, spotkania i interakcje, które wywierały na mnie - jako kliencie - ogromne wrażenie.

Podczas pobytu w San Francisco zgubiłem prawo jazdy. W pewnym momencie wsadziłem je do kieszeni szortów, no i przepadło. Po powrocie do hotelu złapałem więc za słuchawkę, planując obdzwonić miejsca, w których tego dnia korzystałem z karty kredytowej. Założyłem po prostu, że mogło mi wypaść podczas płacenia.

Na pierwszy ogień poszedł Starbucks. Zadzwoniłem do tamtejszego działu PR, w którym szybko podano mi adres do miejscowej knajpki (rozumiecie: to był ogólnokrajowy numer telefonu korporacji, a nie do jakiegoś działu „lost & found”).

Po kilkunastu sekundach wiedziałem już, że zguba się znalazła i na mnie czeka. 40 minut później ściskałem rękę kierownika zmiany, trzymając jednocześnie wielki kubek darmowej czekolady na gorąco (żebym miał co pić w drodze powrotnej).

W wypożyczalniach samochodowych na hasło „podróżujemy z małym z dzieckiem” dostawało się automatycznie „upgrade” do wyższej klasy samochodów (głównie przejawiało się to w objętości bagażnika). Rzecz jasna, bez dopłaty.

W restauracjach, na kempingach czy w parkach narodowych obsługiwano nas z uśmiechem, troszcząc się o to, żeby nasze „klienckie doświadczenie” było jak najlepsze. Podobnie było w przypadku wizyty w szpitalu. Oczywiście, to mogą być jednostkowe sytuacje, na podstawie których nie należy wyciągać wniosków na temat całych Stanów, ale ja tak zapamiętałem mój pobyt w tym kraju.

Dlaczego o tym piszę? Bo tym, co mnie najbardziej uderzyło po powrocie do Polski była autentyczna ściana obojętności, brak szacunku do klienta i absolutnie krańcowo zła postawa w przypadku sytuacji kryzysowych.

Amerykanie uważają, że klient zawsze ma rację, a nawet jeśli jej nie ma, to i tak trzeba zrobić wszystko, żeby wyszedł ze sklepu zadowolony. W Polsce za punkt honoru stawia się obronę swojego stanowiska oraz udowodnienie klientowi, że się myli.

Zostawmy kwestie socjologiczne czy psychologiczne. Zapewne nie raz czytaliście, że my- Polacy nie ufamy sobie, autorytetom czy władzy. Nie umiemy pracować zespołowo, nie potrafimy budować społeczeństwa obywatelskiego. Efektem jest taka sytuacja w polityce, gospodarce czy edukacji, z jaką się spotykamy od ponad 30 lat.

I tutaj dochodzimy do sedna. Wiedząc to wszystko, o czym napisałem powyżej, chciałem podzielić się swoimi doświadczeniami związanymi z obsługą polskiego klienta od strony sprzedawcy.

Tak się stało, że od kilku miesięcy sprzedaję książki z serii „Róża, a co chcesz wiedzieć?”. Moja twórczość, mój biznes i misja, więc jestem absolutnie emocjonalnie związany z tym produktem.

W kwietniu okazało się, że w magazynie kończy się nakład pierwszej części, złożyłem więc zamówienie do drukarni i cierpliwie czekałem. Niestety, z powodów różnych zawirowań (głównie pandemicznych), drukarnia dostarczyła mi dodruk dopiero na początku czerwca.

Niektórzy klienci zamówili komplet, czyli dwie części, ale post factum okazało się że w regulaminowym czasie mogą dostać tylko jedną. Na drugą musieli poczekać kilka tygodni.

Nie ukrywam – sytuacja ogromnie mnie stresowała. Starałem się traktować każdego jak najlepiej, wręcz nadskakując, dając zniżki, dokładając do zamówienia ekstra rzeczy.

I wtedy na własnej skórze przekonałem się kim są “piekielni klienci”. Nie wiem jak to się stało, ale przez kilka dni do mojej skrzynki wpadały wyłącznie maile, których nadawcy starali się na mnie - mówiąc wprost - wyżyć, udowodnić mi moją głupotę i chęć oszukania ich. Na początku sprawdzałem czy to aby nie jakiś żart albo pomyłka.

Dostawałem informacje o tym, że kilkumiesięczny brak kontaktu to kpina (choć tak naprawdę firma Imker, która obsługuje moje zamówienia, do mailowej i telefonicznej komunikacji oddelegowała kilku pracowników).

Były też pogróżki - wraz z przesłaniem mojego adresu zamieszkania wziętego z KRS. Docierały także maile ze skopiowanymi całymi ustępami przepisów prawa, w myśl których byłem winny tak wielu wykroczeń, że powinienem udać się na najbliższy posterunek policji i dobrowolnie poddać karze.

To było kilka niesamowicie złych tygodni. Budziłem się i bałem, co znajdę w skrzynce mailowej. Pomysłowość we wbijaniu szpili i w wyszukiwaniu odniesień, którymi można we mnie uderzyć, była zdumiewająca (jedna z osób pokazywała moje wpisy z Facebooka, na których wspominałem o tym, że czytam książki, twierdząc że zamiast marnować czas, powinienem iść pomagać drukarni).

Absolutnie zła energia, koszmarne, stresujące chwile, kiedy zmuszony byłem czytać, analizować i tłumaczyć swoje błędy tak, żeby nie urazić klientów.

Czy zwróciliście uwagę, że jak na razie nie napisałem nic o przepraszaniu?

No właśnie. Naładowany wiedzą o tym, jak powinno się reagować na sytuacje kryzysowe, co odpisywać ludziom, którzy w 90% mieli absolutne prawo do zgłaszania reklamacji, długo nie byłem w stanie napisać prostego „przepraszam”.

Po serii maili od wściekłych klientów, napakowany złymi emocjami, ostatnie co chciałem zrobić, to przywdziać sztuczny uśmiech i napisać „tak, oczywiście ma Pan / Pani rację, to moja wina za co bardzo przepraszam”. To było największe upokorzenie: przyznać się, pokazać „miękkie podbrzusze”, zgodzić się na bycie tym, na którego wszyscy krzyczą i plują.

Po którymś z kolei toksycznym mailu, postanowiłem jednak zmienić podejście. Napisałem w bardzo krótkich słowach, że rozumiem żądania, sam bym tak się zachował i jako właściciel wydawnictwa osobiście przepraszam.

I wiecie co? Prawie wszystkie osoby, które do tej pory chciały mnie utopić w łyżce wody, nagle zaczęły zmieniać swoje stanowisko. Pojawiły się propozycje pomocy, wskazówki gdzie można poszukać lepszej drukarni, zapewnienia że w sumie tych kilka dni niczego nie zmieni. A nawet słowa pocieszenia.

Nie chcę wchodzić w tanie psychologizowanie, więc napiszę to tak jak czuję: mówienie słowa „przepraszam” jest dla Polaków bardzo trudne, ale również niesamowicie potrzebne i może zdziałać cuda.

Frank Sinatra śpiewał kiedyś, że jeśli poradzisz sobie w Nowym Jorku to dasz sobie radę wszędzie.

Ja powiem tak: założysz sklep i przeżyjesz kontakt z polskimi klientami - uda Ci się na całym świecie.

Serio.

PS Jeśli spodobał Ci się ten tekst to tutaj możesz mnie wesprzeć. Wyceniłem koszt miesięcznego takiego wsparcia (8 wydań) na 12 złotych. Jeśli uznasz, że to co pisze i wiedza jaką przekazuję ma dla Ciebie sens to zapraszam do wspierania. Dziękuję!

ZAPISZ SIĘ NA HACKATHON NASA!

🚀 W dniach 2-3 października odbędzie się online NASA International Space Apps Challenge Warsaw 2021. Międzynarodowy hackathon dla koderów, naukowców, projektantów, twórców, konstruktorów, technologów w którym zespoły wykorzystują darmowe i otwarte dane NASA, aby rozwiązywać rzeczywiste problemy na Ziemi i w kosmosie. W Warszawie hackathon organizowany będzie przez Aulę Polską.

https://zagrajwszachy.pl/

Jest mi niesamowicie miło poinformować, że kolejna książka z bestsellerowej serii Róża, a co chcesz wiedzieć? jest już w trakcie tworzenia.

Tym razem wraz z Michał Kanarkiewicz zajmiemy się..szachami! Chcemy napisać książkę z której dzieciaki dowiedzą się o tym dlaczego warto grać w szachy, do czego może się przydać wiedza zdobyta dzięki nim no i - jaką frajdę daje gra w nie.

Planujemy skończyć ją do października (tego roku) po czym wydać w modelu crowdfundigowym tak, aby wspierający otrzymali ją jeszcze przed Gwiazdką.

Jeśli ktoś chce się dowiedzieć o starcie sprzedaży to zapraszam na tę stronę - zostaw maila żebyśmy mogli Cię powiadomić o kolejnych nowościach.

IDEALNE NARZĘDZIE DLA GRACZY RPG I MISTRZÓW GRY!

Oprogramowanie do tworzenia map oraz całych kampanii do wszystkich typów gier RPG. Twórz nieskończone mapy - zarówno w wersji drukowanej, jak i cyfrowej. Mniej przygotowań, więcej gry!

TEST KAMERKI I SŁUCHAWEK LOGITECH

REKLAMA

Nawet jeśli z radością pobiegniecie do swojego biura witać się z koleżankami i kolegami po rocznej rozłące to nadal co jakiś czas trzeba będzie odpalić Zooma, MS Teams czy Skype’a i pogadać z kimś zdalnie.

Ponieważ jestem od lat wierny marce Logitech (mam klawiaturą bezprzewodową K780 i myszkę MX Master 2S a do grania i oglądania filmów używam słuchawek G733) to postanowiłem sprawdzić sprzęt skierowany bardziej do klienta biznesowego….

SZUKASZ FAJNEJ KSIĘGOWOŚCI ONLINE?

Jeśli prowadzisz już swoją firmę i szukasz zaufanego Księgowego, kliknij tutaj → https://www.infakt.pl/ksiegowi/

🤖 PORTALE PRACY PRZYSZŁOŚCI

Rocket Jobs PL to job board dla marketingu i nowoczesnej sprzedaży. Just Join IT daje największy wybór polskim programistom. Jednak jak sami twierdzą, są czymś więcej niż tylko job boardami - to portale pracy przyszłości.

Możecie przekonać się sprawdzając na

✔️ CO CIEKAWEGO W TYM TYGODNIU? ✔️

📺 Google TV poradzi Ci jak najlepszy przyjaciel

Nie wiesz, co oglądać? Laverne Cox, gwiazda „Orange is the New Black”, zrecenzuje dla Ciebie filmy i seriale, które dostępne są na platformie Google TV. Od lipca urządzenia Chromecast (przystawka do TV ułatwiająca streaming) wyświetlają rekomendację filmów i programów telewizyjnych wyselekcjonowanych przez Cox. Aktorka opowie też jaki wpływ miały na nią recenzowane programy. W przyszłości Google planuje stworzenie takich list przez inne gwiazdy.

Dlaczego jest to ważne?

Współpraca firm z celebrytami to żadna nowość. Dlaczego zatem rozwiązanie Google jest specyficzne? Większość platform streamingowych swoje podpowiedzi opiera na sztucznej inteligencji i krótkich opisach. Sugestie mogą być mniej lub bardziej pomocne. Tak naprawdę nigdy nie znajdziesz tam nikogo, kto powie Ci, dlaczego powinieneś obejrzeć film lub dlaczego serial go poruszył - tak jak potrafi zrobić to twój bliski. Stąd też osobiste podpowiedzi Laverne Cox (i w przyszłości innych gwiazd), mogą być pełniejsze i dzięki nim precyzyjnie wybierzesz film czy serial na wieczór lub całodzienne oglądanie.

Najlepszą analogią jest Spotify, który od dawna zdaje sobie sprawę, że “odkrywanie treści” wymaga personalizacji opartej nie tylko na sztucznej inteligencji. Listy odtwarzania firmy były kluczem do jej sukcesu, a niektóre z bardziej popularnych - wybieranych przez ekspertów - w rzeczywistości zapoczątkowały udane kariery artystów uznawanych do tej pory za niszowych.

🤖 AI w medycynie nie wybacza błędów

Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) określiła szczegółowe zasady etyczne, które mają regulować stosowanie sztucznej inteligencji w medycynie.

Medycyna to jeden z najbardziej obiecujących obszarów rozwoju sztucznej inteligencji. Pandemia nie tylko przyspieszyła tworzenie nowych narzędzi na podstawie uczenia maszynowego, ale też społeczną akceptację dla tego procederu. Jednak tworzący kod źródłowy programiści, a więc osoby które nie są wyspecjalizowanymi lekarzami, będą musieli dostosować się do podstawowej zasady przyświecającej tej grupie zawodowej: “Po pierwsze - nie szkodzić.”

Dlaczego jest to ważne?

Prace nad raportem WHO trwały dwa lata. Jednogłośnie stwierdzono, że ​​zastosowanie sztucznej inteligencji w medycynie jest wielką szansą, zarówno dla bogatych, jak i biedniejszych krajów. Jest jeden podstawowy warunek - etyka i prawa człowieka powinny być w centrum uwagi projektowania, wdrażania i użytkowania sztucznej inteligencji w ochronie zdrowia.

Już dziś SI wykorzystywana jest do wykrywania guzów w skanach radiologicznych, przewidywania rozwoju epidemii oraz analizowania notatek lekarzy z rozmów z pacjentami, co usprawnia stawianie diagnozy.

W przyszłości SI może pomóc w przyspieszeniu procesu odkrywania leków, diagnozowaniu w czasie rzeczywistym, a nawet pełnić rolę „wirtualnych pielęgniarek” dla zdalnych pacjentów.

Gdy wszystko idzie zgodnie z planem, SI zapewnia tańszą i lepsza opiekę. Tak jest choćby w projekcie wykrywania raka szyjki macicy w najbiedniejszych częściach Afryki i Indii.

Zagrożenie? Jedna pomyłka w pisaniu algorytmu grozi znacznie większymi szkodami niż błąd pojedynczego lekarza. W niedawnym badaniu, algorytm stosowany do identyfikacji sepsy pominął dwie trzecie przypadków i generował też fałszywe alarmy.

🎦 Najpierw dzikie zwierzęta, a potem koncert?

Nowa przestrzeń eventowa w Atlancie oferuje doświadczenia podobne do VR, ale bez okularów. Illuminarium to specyficzny magazyn, o powierzchni blisko 750 m2, który imituje Safari. Odwiedzający mogą zbliżyć się lwów i innych dzikich zwierząt. Twórcy przekonują, że chcą zdemokratyzować, czyli w tym wypadku udostępnić szerokiej publiczności, coś co jest jednym z najbardziej niezwykłych doświadczeń na świecie.

Illuminarium wykorzystuje dotykowe podłogi, dźwięk binauralny, mapowanie projekcji 360, a nawet zapachy. W Atlancie wykorzystywanych jest około 50 profesjonalnych projektorów 4K firmy Panasonic do łącznej projekcji ponad trzech miliardów pikseli.

Dlaczego jest to ważne?

Nie wszystko jednak szło jak po maśle. Już na początku współpracy - pod koniec 2019 r. - zdano sobie sprawę, że istniejąca gama obiektywów Panasonic nie jest w stanie sprostać zadaniu. Dlatego opracowano nowy niestandardowy obiektyw. Illuminarium chciało bowiem, aby wideo całkowicie otaczało obserwujących.

Rozwiązaniem był obiektyw zmiennoogniskowy o krótkim rzucie, który zapewniał większą elastyczność, a jednocześnie umożliwiał widzom podchodzenie bliżej akcji bez konieczności radzenia sobie z własnymi cieniami.

Duże obiekty, takie jak Illuminarium, wydają się idealnym testem dla zaawansowanego mapowania projekcji, ale istnieją również inne możliwości dla tej technologii. Puste witryny sklepowe w centrach handlowych mogą stać się wciągającymi przestrzeniami rozrywkowymi. Można je np. udostępnić grupom, które chcą wspólnie oglądać transmisje telewizyjne na żywo z festiwali muzycznych, bez konieczności podróżowania do odległych sal koncertowych.