- TECHNOFOBIA
- Posts
- Influencerzy w służbie polityki | TECHNOFOBIA | Newsletter Artura Kurasińskiego
Influencerzy w służbie polityki | TECHNOFOBIA | Newsletter Artura Kurasińskiego
Uff… Amerykańska kampania wyborcza dobiegła końca. Przyniosła nam ona duże zmiany – i nie chodzi tu o zmianę u sterów władzy, a o sam sposób prowadzenia kampanii oraz wpływy, które ją kształtowały.
Influencerzy stali się kluczem do oddziaływania na wyniki wyborów politycznych, działając w martwym punkcie regulacyjnym, co budzi poważne obawy o przejrzystość amerykańskiej demokracji.
To, co niegdyś było domeną starannie regulowanych reklam telewizyjnych i kampanii mailingowych, przeniosło się na tańce na TikToku i Instagram Stories. Tam granice między rozrywką a przekazem politycznym już nie są tak jednoznaczne.
Jak wygląda ta zmiana? Twórcy, którzy zazwyczaj dzielą się tipami makijażowymi lub wzorami szydełkowania, teraz subtelnie wplatają treści polityczne w swoje materiały, zarabiając na tym tysiące dolarów za post.
Tegoroczne letnie konwencje polityczne były nie tylko wypełnione tradycyjnymi delegatami i reporterami, ale również rzeszą dokumentujących każdą chwilę influencerów. To również oni spotykali się z postaciami politycznymi na ekskluzywnych spotkaniach, organizowanych specjalnie z myślą o nich.
To, dzięki czemu ten trend nabiera szczególnego znaczenia, to wyraźny kontrast w nadzorze regulacyjnym. Tradycyjne reklamy polityczne muszą zawierać wyraźne i jasne informacje o źródłach finansowania – internetowi twórcy takim wymogom nie podlegają.
Ironia jest oczywista: ci sami influencerzy muszą ujawniać, kiedy otrzymają wynagrodzenie za promowanie czegoś tak przyziemnego, jak pasta do zębów, ale jednocześnie mogą swobodnie przekazywać treści polityczne bez ujawniania, czy stoją za nimi finansowe ustalenia z partiami lub podmiotami politycznymi.
Ta luka regulacyjna stworzyła nowy kanał przepływu milionów dolarów do „wpływaków”, bez jakichkolwiek ograniczeń. W rezultacie przekazy polityczne mogą wydawać się autentyczne i wiarygodne, podczas gdy w rzeczywistości są tak samo zmanipulowane i finansowane jak tradycyjne reklamy w TV.
PRAWO JAK SER SZWAJCARSKI
Próżnia regulacyjna nie jest wynikiem zaniedbania, ale świadomego wyboru. W zeszłym roku Federalna Komisja Wyborcza miała szansę ustalić reguły wobec tego światka marketingu politycznego, ale po intensywnej debacie ostatecznie tego zaniechała.
A stawka jest ogromna – w końcu twórcy działają w szarej strefie, w której wpływy można kupować i sprzedawać przy minimalnym nadzorze.
Brennan Center for Justice bije na alarm, argumentując, że wyborcy mają podstawowe prawo wiedzieć, kto próbuje kształtować ich poglądy polityczne.
Jednak konserwatywne grupy, w tym Citizens United odpierały te naciski, przedstawiając potencjalne regulacje jako zagrożenie dla wolności słowa.
Kiedy Biden wycofał się z kandydowania, to liberalny PAC Priorities USA w ciągu kilku dni zebrał swoją sieć twórców internetowych na pilną odprawę. Tam przeszkolono ich, jak tworzyć treści, które skutecznie wspierałyby Kamalę Harris.
Sytuacja staje się jeszcze bardziej skomplikowana choćby na TikToku, który oficjalnie zakazuje reklam politycznych. Paradoksalnie, ten zakaz stworzył środowisko, w którym influencerzy są faktycznie zniechęcani do ujawniania swoich płatności politycznych, obawiając się zawieszenia konta lub banów.
Stworzyło to wygodną lukę dla PAC i grup politycznych, aby rozpowszechniać swoje przesłanie, zachowując wiarygodne zaprzeczenie. Niektórzy twórcy, tacy jak Michael Mezzatesta, którego na Instagramie obserwuje 181 000 osób, poruszają się w tej szarej strefie, samodzielnie decydując o ujawnianiu (lub nie) tych informacji.
Mezzatesta, który zrezygnował z pracy w branży technologicznej, by zostać pełnoetatowym influencerem, generuje obecnie od 10 do 20 procent swoich dochodów z treści politycznych.
Niektóre agencje, takie jak People First, twierdzą, że ich treści polityczne są ujawniane na wysokim poziomie, jednak cała branża pozostaje w dużej mierze nieuregulowana. Przewodniczący FEC stwierdził, że regulowanie mowy influencerów byłoby niepraktyczne i potencjalnie dławiące. Stwierdził, że mowa polityczna zasługuje na silniejszą ochronę na mocy Pierwszej Poprawki niż mowa komercyjna. Stanowisko to skutecznie pozostawiło otwarte drzwi dla milionów dolarów płynących w stronę influencerów.
Ponieważ federalne urzędy ociągają się z regulacjami, niektóre stany wzięły sprawy w swoje ręce. Przykładowo Teksas zagłosował za wymaganiem ujawniania płatności politycznych przez twórców.
Jednak śledzenie prawdziwej skali tych wydatków jest skomplikowane. Sztaby wyborcze i wspierające je organizacje doskonale opanowały ukrywanie swoich wydatków poprzez labirynt agencji i podwykonawców.
O jakiej skali mowa? Od marca 2023 roku Demokratyczny Komitet Narodowy i kampania Harris przekazały prawie 4 miliony dolarów za pośrednictwem samej Village Marketing Agency – firmy, która zazwyczaj organizuje kampanie influencerów dla takich gigantów komercyjnych jak Netflix i Anheuser-Busch.
Dodajmy do tego kolejne pół miliona dolarów, które trafiły do firm zajmujących się mediami społecznościowymi Good Influence i People First Marketing.
Republikanie zamiast bezpośrednich płatności oferują inną „walutę” – kontakty.
Wykorzystują ugruntowany ekosystem konserwatywnych głosów, takich jak Benny Johnson, Charlie Kirk i Ben Shapiro, jednocześnie docierając do twórców głównego nurtu, takich jak Logan Paul i Joe Rogan. Dzięki temu kampania stara się rozszerzyć swój cyfrowy zasięg poza tradycyjną konserwatywną publiczność.
Jak zauważył jeden z insiderów kampanii Trumpa, „opór, który kiedyś istniał, już nie istnieje”. Ta ewolucja otworzyła nowe możliwości dla przekazu politycznego, a republikańscy stratedzy eksperymentują z innowacyjnymi modelami wynagrodzenia.
Zamiast płacić za każdy post, niektóre firmy oferują teraz influencerom wynagrodzenie na podstawie wyników – choćby liczby obserwujących, których uda się przekonać do rejestracji do głosowania lub podpisania petycji.
Tak skonstruowana maszyna marketingowa jest ogromna. Sama pro-trumpowska organizacja młodzieżowa Turning Point USA zebrała ponad 3 miliony dolarów od 2023 roku.
Z kolei Narodowy Republikański Komitet Kongresowy zainwestował prawie 500 000 dolarów w Creator Grid Inc. – platformę zaprojektowaną specjalnie w celu łączenia republikańskich kandydatów z konserwatywnymi osobowościami mediów społecznościowych.
CO NA TO TWÓRCY?
Wielu influencerów jest teraz skłonnych zainwestować własne środki – w niektórych przypadkach tysiące dolarów – aby uczestniczyć w konwencjach politycznych. Postrzegają je jako okazje do nawiązywania kontaktów i szanse na zwiększenie swoich wpływów. Taka osobista inwestycja w treści polityczne jeszcze bardziej zaciera granice między autentycznym zaangażowaniem politycznym a możliwościami zawodowymi.
Ekosystem influencerów stał się tak wyrafinowany, że nawet jeśli twórcy nie są bezpośrednio opłacani przez kampanie, mogą otrzymywać wynagrodzenie od powiązanych PAC i organizacji pomocy społecznej. Ta skomplikowana maszyna sprawia, że odbiorcom coraz trudniej jest odróżnić autentyczną ekspresję polityczną od sponsorowanego poparcia.
Marketing cyfrowy przeszedł długą drogę. W 2008 roku to emaile zdominowały kampanie wyborcze, później w 2012 roku były to social media. 4 lata później panowały SMS-y, a teraz to influencer marketing na TikToku, YouTubie i Instagramie zmienia sposób komunikacji w polityce.
Skala finansowa jest oszałamiająca. Mikroinfluencerzy zarabiają średnio 200 dolarów za post polityczny, podczas gdy topowi influ mogą żądać nawet 100 000 dolarów za pojedynczą wzmiankę. Regularna stawka waha się między 5 000 do 15 000 dolarów za post.
Trend w kierunku mikro- i nano- influencerów, którzy są ukierunkowani na bardzo specyficzne grupy, stworzył rozdrobniony krajobraz, w którym dezinformacja może kwitnąć bez kontroli. Departament Sprawiedliwości odkrył rosyjską akcję na 10 milionów dolarów, w której fundusze były przekazywane za pośrednictwem Tenet Media, aby zatrudniać amerykańskich influencerów.
To właśnie możliwości targetowania tych mniejszych influencerów są tym, co czyni ich cennymi dla kampanii. Dzięki bliskim powiązaniom z lokalnymi społecznościami stali się oni kluczowymi kanałami dotarcia do decydujących wyborców.
Zdarzają się jednak wyjątki. Kory Aversa odrzucił większość z około 30 propozycji politycznych, jakie zaoferowano mu tylko w 2024 roku. Gdy jednak je akceptował, to transparentnie informował o tym swoich odbiorców.
Samo sponsorowanie influencerów to nie wszystko. Coraz częściej organizacje współpracują z grupami środowiskowymi i sztabami, by tworzyć wielojęzyczne treści, by dotrzeć z komunikatem do wybranych odbiorców.
W ten sposób Good Influence zbudowało grupę twórców LGBTQ+, społeczności rodziców i nauczycieli, co tylko pokazuje, na jakim poziomie można dostosowywać przekaz.
Temat będzie coraz bardziej postępował. Chociaż są twórcy, jak Aversa, którzy twierdzą, że branża powinna być oparta o etyczne praktyki, to w rzeczywistości to właśnie finansowanie i granty będą napędzać jej ewolucję.
Wpływ na tegoroczną kampanię prezydencką w Ameryce był ogromny. Rozmowa Joe Rogana z Donaldem Trumpem wygenerowała 26 milionów wyświetleń w pierwszych 24 godzinach.
A to tylko jeden jaskrawy przykład tego, jak twórcy internetowi mogą wpływać na wyniki wyborów. Temat na ten moment pozostaje nierozwiązany, ale trudno oczekiwać, by taka żyła złota dla polityków i influencerów została po prostu wycięta lub mocno uregulowana.
Maciej Marek
TRENDY, ZAGROŻENIA I WYZWANIA ZWIĄZANE Z AI W BIZNESIE
Wraz z PFR zapraszamy na piąte, ostatnie w tym roku spotkań z serii „The Foundation AI Startups Hunt” w trakcie którego Artur Kurasiński poprowadzi panel dyskusyjny z Dagmarą Żołnieruk (Alphamoon), Marcinem Kurczabem (PZU), Krzysztofem Chibkowskim (HPE/AISay.co) oraz Adamem Bartkiewiczem (DOVS) w trakcie którego będzie mowa o wpływie AI na biznes – case study, cyfry i konkretne dane.
→ Miejsce: CIC (Warszawa / Chmielna 73)
→ Data: 28 listopada
→ Godzina: 18:00
Po części oficjalnej będzie możliwość złapania czegoś do jedzenia i picia i nawiązania kontaktów oraz podyskutowania z panelistami.
Zapraszamy szczególnie startupy i podmioty, które tworzą produkty i usługi z wykorzystaniem szeroko pojętego AI oraz szukają finansowania!
📰NEWSY WARTE TWOJEJ UWAGI
W związku ze sprawą sądową między Elonem Muskiem a OpenAI, światło dzienne ujrzała seria wewnętrznych e-maili wymienianych między Muskiem, Samem Altmanem i innymi kluczowymi osobami z wczesnych lat działalności firmy. Korespondencja została ujawniona, by pokazać, że OpenAI narusza prawo antymonopolowe. Wiadomości pokazują kulisy funkcjonowania organizacji, w tym stosunek zespołu do przywództwa Muska, obawy dotyczące Altmana, początki relacji z Microsoftem oraz plany przejęcia firmy Cerebras.
W zeszły czwartek platforma społecznościowa Bluesky zdobyła ponad milion nowych użytkowników w zaledwie 24 godziny. Aplikacja wspięła się na szczyt rankingu darmowych aplikacji w amerykańskim App Store. CEO twierdzi, że Bluesky może pochwalić się większym zaangażowaniem użytkowników niż konkurencyjny X.
Nowe procesory graficzne Nvidia Blackwell mają problemy z przegrzewaniem w konfiguracjach serwerowych. Problem pojawia się, gdy chipy są połączone ze sobą w szafach serwerowych, zaprojektowanych do obsługi aż 72 jednostek GPU jednocześnie. Firma początkowo planowała wprowadzenie GPU na rynek w drugim kwartale 2024 roku, zanim napotkała te techniczne wyzwania.
Google wprowadza dedykowaną aplikację Gemini na platformę iOS. Nowe narzędzie umożliwia użytkownikom iPhone'ów interakcję ze AI od Google w formie tekstowej lub głosowej. Podstawowa wersja jest dostępna za darmo.
Spotify planuje wprowadzić system wynagradzania twórców podcastów, których materiały wideo osiągają wysoką popularność i spełniają określone progi wyświetleń. Od stycznia platforma zaoferuje subskrybentom premium w USA, Wielkiej Brytanii, Australii i Kanadzie możliwość oglądania podcastów bez reklam. To odpowiedź na rosnącą popularność YouTube, gdzie wielu użytkowników ogląda lub słucha swoich ulubionych programów.
Jak Ci się podoba dzisiejsze wydanie? |