• TECHNOFOBIA
  • Posts
  • Instagram bez filtra - Newsletter Artura Kurasińskiego - Wydanie #263

Instagram bez filtra - Newsletter Artura Kurasińskiego - Wydanie #263

Instagram. Narzędzie, za którym stoi niezwykle ciekawa opowieść o dążeniu do perfekcji, ale też bolesnych kompromisach. Kevina Systroma, do stworzenia aplikacji na telefony która uwieczniałaby ważne momenty życia, natchnęło zamiłowanie do pięknych, klasycznych rzeczy.

Efekt przerósł oczekiwania, bo mało osób w historii współczesnej może pochwalić się takim wpływem na życie i kulturę praktycznie na całej planecie jak Systrom.

"Insta-bae" (インスタ映え), zwrot który oznacza "coś, co dobrze wyglądałoby na Instagramie", został wybrany najmodniejszym japońskim słowem roku 2017, a jego twórcą jest sam założyciel aplikacji.

Bardzo ciekawy jest profil instagramowy jego twórcy (nieaktualizowany od czasu jego odejścia z firmy). Wystylizowane zdjęcia właściciela, jego rodziny, hobby - idealnie pokazują jak myślał o tym, jak powinien wyglądać jego serwis. 

Ale od początku...

Tak, jak nie lubię przesłodzonych książek o CEO firm technologicznych, którzy niczym bogowie rządzą i podejmują mądre albo jeszcze mądrzejsze decyzję, książka Sarah Frier “Instagram. Bez filtra. Historia od środka” jest miło zbalansowana. Widać w niej rękę dziennikarki i osoby, która starała się czerpać informacje z różnych źródeł, które nawet czasami stawiały prezesa Instagrama w mało ciekawym świetle.

Najciekawsza część książki, to moment w którym Mark Zuckerberg orientuje się, że Facebook nie posiada żadnej interesującej funkcji dla użytkowników smartfonów i postanawia kupić za 1 mld dolarów startup złożony z kilkunastu osób. Intuicja podpowiadała założycielowi Facebooka, że serwisy społecznościowe i mobile to - w bliskiej przyszłości - będzie mieszanka wybuchowa.

Systrom, zgadzając się na przejęcie przez Facebooka, poświęcił część niezależności w zamian za możliwość dalszego rozwoju. Facebook był przecież dla Instagrama ogromnym źródłem ruchu i pozyskiwania użytkowników - odcięcie od niego oznaczałoby katastrofę. Decyzja nie była prosta, bo przejęciem aplikacji zainteresowany był również Twitter.

Najbardziej fascynująca jest gra, jaką podejmuje Systrom już po dokonaniu przejęcia przez technologicznego molocha (Facebook liczył sobie wtedy 10 tysięcy pracowników). “Stary” prezes został postawiony w nowej roli - miał być PR-ową przynęta na kolejne startupy (w branży głośno było o poziomie niezależności, jaki wywalczył sobie Instagram i jego szefostwo) oraz - z czasem - maszynką do zarabiania pieniędzy na... znienawidzonych przez sybarytę i estetę reklamach.

To o tyle ciekawe, że pierwsze reklamy na Instagramie, Systrom opiniował sam - kazał je sobie drukować i oceniał niczym stroje na pokazie mody. Czasami, gdy nie podobało mu się na przykład pudełko z frytkami, sam robił nowe zdjęcia i wprowadzał do reklamy.

Inna ciekawostka: w książce czytamy też o tym, że biuro Instagrama znajdujące się w kompleksie budynków kampusu Facebooka, w przerażający (dla założycieli Insta) sposób odbiega od tego jak “powinna” wyglądać siedziba takiej firmy. Szare ściany. Brzydkie meble. Mało użyteczne kubły na śmieci. Obrzydliwa kawa...

W ogóle Facebook, w książce Sarah Frier, jawi się jako lewiatan nastawiony na zasięgi, monetyzację i zwiększanie liczby użytkowników. Instagram natomiast miał być ostoją hipsterskiej kontrkultury ze slow-life, pięknymi zdjęciami i estetyką.

Co zresztą staje się jego przekleństwem w momencie, kiedy użytkownicy liczeni są już w setkach milionów, a każdy z nich próbuje wypaść korzystnie, pięknie i mądrze. Ludzie zabijają się, aby uzyskać najlepsze zdjęcie i jak największą liczbę serduszek.. 

Nastolatki popadają w kompleksy i stres, jeśli ich posta nie “zaserduszkuje” co najmniej 11 osób. Użytkownicy organizują całe sesje, aby wypromować swoje “normalne” życie. Matki sponsorują wyprawy do Disneylandu wraz z ekipami profesjonalnych fotografów, aby ci uwiecznili kolejne “zwykłe” urodziny swoich pociech. 

Instragram, jako pierwszy serwis społecznościowy tak bardzo oparty o obraz, stał się wyznacznikiem tego, co “cool”, “piękne” i co najważniejsze: “instagramowe” (pisałem wyżej o japońskim słowie roku).

“Bez filtra” to też bardzo ciekawy zapis walki między Instagramem, a Snapchatem - serwisami podobnymi, ale opartymi o różne wartości i kierunek rozwoju (Snap bardzo szybko postawił na wideo jako podstawowy środek przekazu).

Systrom buntuje się przeciwko “zapożyczeniom” ze Snapchat Stories (które biją rekordy popularności wśród użytkowników Instagrama, o czym Systrom dowiaduje się z licznych paneli badawczych).

Książka odziera Zuckerberga z jakiegokolwiek mitu fair play - prezes Facebooka dba tylko o jedną rzecz: o Facebooka. Jest w stanie błyskawicznie (w czasie weekendu) przeprowadzić zakup Instagrama za -  ówcześnie astronomiczną - kwotę 1 mld $, aby w chwilę potem próbować kupić Snapchata (zaczynając negocjacje od próby zastraszania Spiegla, właściciela Snapchata), a jeśli widzi okazję to wykłada bez wahania 19 mld $ za WhatsAppa.

Nie ma przyjaźni, nie ma emocji - to tylko na zimno kalkulowany biznes.

Z historii Instagrama wypływa też bardzo ciekawa przesłanka dla innych twórców startupów - nie należy (dla dobra swojego biznesu) podejmować kluczowych decyzji bazując na swoich przeczuciach.

W biznesie globalnym, gdzie stawką są miliardy użytkowników, słowa “mi się wydaje” albo “moim zdaniem” są bardzo złą przesłanką.

Sam Systrom szybko się o tym przekonuje, kiedy wprowadza rewolucyjne zmiany w swoim serwisie - zmienia rozmiar publikowanych zdjęć z kwadratu na prostokąt i wprowadza Stories (będące kalką Snap’owego rozwiązania). 

Systrom bał się odejścia od “ikonicznego” kwadratowego rozmiaru zdjęć oraz bycia posądzonym o kopiowanie rozwiązań konkurencji (trzeba mu przyznać - widział jak takie “pożyczone” funkcje wprowadza Facebook i jak bardzo rzadko się one przyjmują). 

Pierwsze komentarze użytkowników “jest!! w końcu to mamy, co tak późno?!” Dowodzą, że nie miał racji. Na tym poziomie wielkości biznesu "nos” szefa nie może równać się z miliardami danych i ich analizą w czasie rzeczywistym.

Tutaj Systrom musi uznać zwycięstwo Zuckerberga i jego metody prowadzenia firmy - szybkie wprowadzanie zmian i badanie ich odbioru wśród użytkowników, wraz z szybkim ich wycofywaniem, jeśli jest to potrzebne.

Ale Instagram też nie jest bez winy. Systrom chciał zbudować miejsce dla wyrafinowanych estetów, a w rezultacie stworzył serwis-potwora, który wpłynął na ludzką estetykę - miliony influencerów z ciałami poprawianymi w Photoshopie i aplikacji FaceTune codziennie “atakuje” swoich odbiorców.

Serwis Systroma przyczynił się do wypromowania egzotycznych lokalizacji, które zostały zadeptane przez miliony turystów, skłonnych powtórzyć najciekawsze ujęcia, żeby udostępnić je na swoich profilach.

Wreszcie Instagram, będąc mekką dla dzieci i młodzieży, wpływa na ich samoocenę jak żaden inny serwis społecznościowy, co sprzyja zaburzeniom postrzegania własnego ciała oraz braku akceptacji dla “zwyczajności” (która na Instagramie wszak nie występuje).

Instagram miał być krańcowo odmienny od swojego wielkiego brata - Facebooka, który targany był procesami, przesłuchaniami, oskarżeniami o “mordowanie demokracji” i sukcesywne niszczenie prywatności swoich użytkowników. Miał być lepszy, bardziej estetyczny, wolny od fejkowych informacji i algorytmów rządzących seedem.

Jeśli Zuckerberg jawi nam się jako osoba wpływająca poprzez algorytmy Facebooka na wybory prezydenckie i polityczne losy państw na całym świecie, to Systrom powinien czuć się odpowiedzialny za zwiększoną liczbę samobójstw wśród nastolatków i zaburzenia psychiczne związane z wyglądem.

W 2017 roku Królewskie Towarzystwo Zdrowia Publicznego w Wielkiej Brytanii uznało Instagrama za najgorsze dla zdrowia psychicznego młodzieży medium społecznościowe.

Powód? Swoiste wymuszanie porównywania się z innymi i wzbudzanie niepokoju poprzez oglądanie znajomych na nieustannych wakacjach lub bawiących się wieczorem na mieście, co z kolei może wywołać uczucie u niektórych młodych odbiorców, że coś tracą, nie żyją pełnią życia.

Porównuj się i płacz o ile “gorszą” osobą jesteś. Codziennie. Przez cały rok.

Używanie filtrów, retuszu powoduje propagowanie fałszywego obrazu urody. Budowanie sztucznych profili influencerów, nabijanie komentarzy i kupowanie “znajomych” doprowadziło do powstania całej masy “ludzi znanych z tego, że są znani”…

Zapewne nie o takiej sławie i wpływie myślał Kevin Systrom tworząc Instagrama.

PS Jeśli spodobał Ci się ten tekst to tutaj możesz mnie wesprzeć. Wyceniłem koszt miesięcznego takiego wsparcia (8 wydań) na 12 złotych. Jeśli uznasz, że to co pisze i wiedza jaką przekazuję ma dla Ciebie sens to zapraszam do wspierania. Dziękuję!

TEST KAMERKI I SŁUCHAWEK LOGITECH

REKLAMA

Nawet jeśli z radością pobiegniecie do swojego biura witać się z koleżankami i kolegami po rocznej rozłące to nadal co jakiś czas trzeba będzie odpalić Zooma, MS Teams czy Skype’a i pogadać z kimś zdalnie.

Ponieważ jestem od lat wierny marce Logitech (mam klawiaturą bezprzewodową K780 i myszkę MX Master 2S a do grania i oglądania filmów używam słuchawek G733) to postanowiłem sprawdzić sprzęt skierowany bardziej do klienta biznesowego….

🚀 ZAPISZ SIĘ NA HACKATHON NASA! 🌎

🚀 W dniach 2-3 października odbędzie się online NASA International Space Apps Challenge Warsaw 2021. Międzynarodowy hackathon dla koderów, naukowców, projektantów, twórców, konstruktorów, technologów w którym zespoły wykorzystują darmowe i otwarte dane NASA, aby rozwiązywać rzeczywiste problemy na Ziemi i w kosmosie. W Warszawie hackathon organizowany będzie przez Aulę Polską.

✔️ CO CIEKAWEGO W TYM TYGODNIU? ✔️

🎮 Netflix znów zabierze nam czas - grami  

Na rynku streamingu seriali i filmów robi się coraz ciaśniej. Oczywiście Netflix nie musi narzekać na swoją pozycję i przesadnie martwić się konkurencją, ale nie od dziś wiadomo, że kto się nie rozwija, ten się cofa. Bloomberg jako pierwszy poinformował, że decyzja o wejściu Netflixa na rynek gamingowy jest już tylko kwestią czasu.

Dlaczego jest to ważne?

Netflix chce wykorzystać fakt, że większości użytkowników do oglądania filmów czy seriali służy telewizor - potencjalnie najlepszy ekran do coraz bardziej rozbudowanych gier. Po odcinku serialu o “Formule 1” widz będzie miał ochotę na kółko wokół Monzy? Wystarczy jedno kliknięcie i to bez potrzeby inwestowania w drogi sprzęt. Serwis ma ruszyć na początku przyszłego roku i według pierwszych informacji użytkownicy za dostęp do gier nie będa musieli dopłacać. 

Serwisy streamingowe oferujące gry już istnieją, a w Polsce można bez problemu skorzystać z Google Stadia czy Microsoft xCloud. Nasze komputery nie muszą spełniać wysokich wymagań technicznych, wystarczy, że posiadamy szybkie łącze internetowe i opłacimy subskrypcje. Cała reszta dzieje się w chmurze. 

W Netflixie za nowy projekt odpowiedzialny będzie Mike'a Verdu, który w Facebooku kierował działem zajmującym się grami w wirtualnej rzeczywistości. Otwartym pytaniem jest to, jakie gry będą udostępnione na Netflixie i ich regionalna dostępność. Już dziś wiele programów, które obejrzeć można np. w USA jest zablokowanych w Polsce. 

Możliwe też, że Netflix postawi na razie na prostsze gry, a na rozbudowane “konsolowe” produkcje poczekamy dłużej. Do momentu, gdy wielcy wydawcy zdecydują się na współpracę z platformą lub sam Netflix stanie się producentem gier.

👑 Amazon ma ofertę dla influencerów i nie zawaha się jej użyć

Amazon Influencer Program - tak nazywa się niedawno uruchomiony projekt skierowany do twórców. Jaką ofertę ma amerykański gigant dla zainteresowanych? Opcji jest kilka. Pierwsza to współpraca między markami, a influencerami modowymi np. w formie wypuszczania limitowanych kolekcji ubrań. Kolejne - platforma służąca do sprzedaży live, na której twórcy zarabiać będa na prowizjach od sprzedaży, program afiliacyjny oraz coś na kształt sklepowej “witryny”, czyli list ulubionych przedmiotów influencerów (przychód również oparty o prowizję). Dodatkowo Amazon tworzy narzędzie, które ułatwi łączenie twórców z markami oraz ekosystem reklamowy.

Dlaczego to jest ważne?

Wygląda na to, że program Amazona może być bardzo korzystny finansowo dla influencerów. Problem w tym, że dopóki Amazon sam w sobie nie zacznie ich kreować, będzie musiał “korzystać” z tych, którzy swój czas i uwagę dzielą już z YouTubem czy Instagramem. Co więcej, sam na razie nie ma zbudowanej wokół siebie silnej społeczności, więc siłą rzeczy, musi mrugać okiem i przypominać o sobie odbiorcom, którzy póki co są gdzie indziej.

🤡 Armia moderatorów Facebooka nie nadąża za fakenewsami

Zdaniem rzeczniczki Białego Domu, Facebookowi zbyt dużo czasu zajmuje usuwanie postów naruszających standardy i wprowadzających w błąd. W konsekwencji, jej zdaniem, platforma ułatwia rozprzestrzenianie się fakenewsów dot. szczepień. Jak wynika z informacji CNN, Biały Dom naciska na Facebooka w tej sprawie już od jakiegoś czasu. Źródła dziennikarskie idą nawet dalej, sugerując iż gigant “nie traktuje tego zbyt poważnie lub ma coś do ukrycia”.

Z kolei platforma podaje, że - w odpowiedzi na twierdzenia Białego Domu - usunęła ponad 18 milionów treści mogących dezinformować.

Dlaczego jest to ważne?

Amerykańska administracja intensywnie przygląda się poczynaniom Facebooka z prostego powodu - korzysta z niego prawie 70 proc. obywateli USA. Jak wynika z szacunków pochodzących z sierpniowego raportu Avaaz, informacje dotyczące zdrowia, które mogą wprowadzać w błąd, w pierwszych miesiącach pandemii, obejrzano na Facebooku 3,8 mld razy. Tylko 16 proc. z nich było opatrzonych ostrzeżeniem.

Facebook boryka się z problemem własnej wielkości. Treści, które pojawiają się na platformie jest zwyczajnie za dużo, a ich moderacja coraz bardziej uciążliwa. Firma sporo pracy “zrzuca” na algorytmy, ale te nie są w stanie zastąpić osądu człowieka, dlatego dysponuje też armią około 15 tys. moderatorów, których codzienna praca polega na oglądaniu i czytaniu najbardziej ohydnych, brudnych i niewłaściwych treści. 

- Przeglądasz tego setki dziennie, sporo, a to naprawdę zła treść. Mówimy o wszystkim - od mowy nienawiści i znęcanie się nad zwierzętami, po filmy na których ludzie popełniają samobójstwo i dziecięcą pornografię - mówi jeden z moderatorów dla NBC News.

Dezinformacja na temat szczepień to kolejne zadania dla i tak przeciążonych zespołów. Pytanie tylko, czy to jakoś zmniejsza odpowiedzialność Facebooka?