Oby do wiosny - Wydanie #175

17 lutego tak jak wielu Polaków wracałem do Polski z ferii we Włoszech. Jechaliśmy samochodem przez przełęcz Brenner gdzie kilka dni później Austriacy zatrzymali pociąg za pasażerami podejrzanymi o zarażenie SARS-CoV-2. Wtedy jeszcze nikt nie wiedział, że we Włoszech jest największe skupisko koronawirusa w Europie. W okresie ferii przebywało tam około 100 tysięcu Polaków.

Minęło kilka dni (a dwa miesiące od momentu wybuchu epidemii w Chinach) i polski rząd stworzył kampanię informacyjną, urzędnicy zapewniają o gotowości swoich organizacji przed wirusem.

Nagle okazało się, że jednak epidemia nie przejdzie bokiem a kraj jest realnie narażony na niebezpieczeństwo. Trzeba w końcu zacząć działać.

Poczytałem jak na te rewelacje reagują lekarze i osoby pracujące w szpitalach i opadły mi ręce. Dwie narracje, dwie rzeczywistości. Krańcowo różne wizje i nastawienia. Realizm kontra zaklinanie rzeczywistości.

Kilka dni po powrocie pierwszej fali turystów z rejonów zagrożonych na największych polskich lotniskach pasażerowie podobno mają mieć badaną temperaturę oraz skorzystać ze stoiska z ulotkami. Acha - no i dostaniesz SMSa jak będziesz za granicą.

Ale ci, którzy mają podejrzenia i chcą się przebadać muszą zapłacić 500 zł. Chociaż opłata też nic nie pomoże bo testów właściwie nie ma a minister wydał zakaz ich komercyjnego przeprowadzania.

No ale politycy i tak będą leczeni w najlepszych placówkach więc mogą mówić publicznie co im ślina na język przyniesie. Nie poniosą żadnych konsekwencji.

Konferencje się odbyły, przekaz dnia zapodano, pieniądze na służbę zdrowia na papierze (i w TVP) zostały przekazane. Nie mam pana płaszcza i co nam pan zrobi?

I tak przypomniała mi się moja krótka wizyta w szpitalu w USA 7 lat temu w czasie wakacji. Byliśmy akurat w miejscowości Ann Arbor w stanie Michigan. Róża (ówcześnie lat 3) trochę kasłała i miała wysypkę a ponieważ miała przed wyjazdem, w Polsce kontakt z osobą chorą na ospę wietrzną przed to zdecydowaliśmy się na wizytę u lekarza.

Dzwonię więc do prywatnych przychodni jakie znajduje w Google'u. Niestety "jem teraz lunch, zostaw wiadomość beep". Słabo.

No więc decyzja - jedziemy do szpitala na ostry dyżur. Nie mamy pojęcia ile to będzie kosztować ale zdrowie dziecka jest najważniejsze. W końcu mamy ubezpieczenie. Szukamy najbliższego szpitala na mapie, znajdujemy, zajeżdżamy na parking... a tam, co tam? Hotel? Wystrój zupełnie nie szpitalny.

W rogu hali (wielkiej i super urządzonej jak dworzec lotniczy) postać Spidermana (w końcu to szpital dla dzieci...). O kurde - przypadkiem trafiliśmy do szpitala dziecięcego!

Trudno. Porzucamy dumę i zachowujemy się jak turyści. Pytamy się co i jak - pierwsza osoba z personelu spotkana przypadkiem kieruje nas na ostry dyżur na który wchodzi się przez..kantynę. Widok jak z Doktora House'a. Mogę się założyć, że serial kręcono właśnie w takim szpitalu a nie na planie zdjęciowym.

Dużo szkła i drewna, wszystko jest nowe, śliczne, przemyślane, ergonomiczne i funkcjonalne. Widać, że pacjentami są dzieci. Kantyna wyposażona jest jak restauracja. Jedzą wszyscy - lekarze i odwiedzający. Mijamy sklep z zabawkami i giftami - nasz Smyk może się schować przy takim asortymencie. Mnóstwo kartek “get well”, prezentów na każdą okazję, gier, książek...

Docieram do właściwego kontuaru - siedzi przy nim 5 osób (każda ma inna specjalność). Wygląda to jak scena z filmu SF. Każda osoba wygląda inaczej, ma oczywiście plakietki z imieniem i nazwiskiem. Wyglądają jak kosmiczna rada mędrców czekająca na zagubionych podróżników. Budzą zaufanie.

Padają pytania z prośbą o opowiedzenie co się dzieje. Na mój komentarz, że podejrzewamy, że córka ma “smallpox” patrzą dziwnie ale nie komentują. Proszą o dokumenty. Nikt na razie nie zapytał o ubezpieczenie. Pomimo małych problemów (żona używa dwóch imion i dwóch nazwisk i nie można wprowadzić do formularza tak dużej ilości znaków) rejestracja nie trwa dłużej niż 3 min...

Jeden z mężczyzn kładzie nasze paszporty przed sobą na blacie, prosi żeby podejść. W środku jest coś, co robi skan naszych paszportów, po czym się odwraca, sięga po coś i wyciąga mini kamerkę - robi nią nam zdjęcia.

Dostajemy wydrukowane na miejscu przepustki w postaci opasek na przeguby (każda osoba ze swoim zdjęciem), córka ma założoną opaskę z całą masą dodatkowych informacji (kody kreskowe, QR kody itd).

Teraz możemy wejść na oddział. Nie zdążyliśmy się jeszcze porządnie zdenerwować. Pielęgniarka prowadzi nas do pokoju ze sprzętem jak ze Star Treka. Nie znam 90% tego co tam jest (poza komputerem). Wygląda bardzo nowocześnie i niesamowicie przyjaźnie.

Pielęgniarka robi wywiad. Pyta o podstawy - kiedy zaobserwowaliśmy chorobę, jak zachowywała się córka itd. Jest bardzo miła - pomimo tego, że córka ma 3 lata i nie zna angielskiego cały czas do niej mówi uspokajająco. Bada, ogląda, dopytuje się. Na koniec wpisuje pozyskane informacje do komputera i zanim wyjdzie daje nam pilota - "żeby dziecko czymś się zajęło". Mojego gderania o “smallpox” nie komentuje.

Pilot odpala ekran z kreskówkami ale także grami (na jednym z ekranów jest info, ze można podłączyć swoją konsole). Po chwili przychodzi druga pielęgniarka - ponownie bada, daje specjalne ubranie do przebrania dla dziecka (nie jakieś ponure szpitalne ceratowe worki tylko miłe w dotyku, kolorowe ubranie). Przed wyjściem z sali zostawia dodatkowe zabawki.

Wszystkie kobiety mówią po angielsku więc Róża nic nie rozumie - pomimo tego potrafią przekonać lekko spanikowane dziecko do współpracy, pokazania pleców, gardła itd.

Po kilku minutach, które zszokowani spędzamy na odkrywaniu coraz to nowych urządzeń w pokoju pojawia się lekarz - przeprasza za spóźnienie, przedstawia się dokładnie mówiąc kim jest, jaką funkcję pełni, ile lat pracuje tutaj i za co odpowiada. Podaje rękę na przywitanie i prosi o opowiedzenie dlaczego zdecydowaliśmy się przyjechać właśnie do tego szpitala.

Słucha uważnie, zabawia Róże i stawia tezę, że to nie "smallpox" (bo pojawienie się tej choroby w USA odnotowano ostatni raz w 1977 roku) o której krzyczę cały czas tylko ospa wietrzna (“chickenpox”) ale na szczęście to nie jest przyczyna. Róża po prostu złapała przeziębienie. Po serii badań proponuje...lody. Dla całej naszej trójki.

Robię teraz naprawdę wielkie oczy ale cóż - skoro dają...Za chwilę więc wszyscy wcinamy lody na amerykańskim ostrym dyżurze. Lekarz uprzedza, że wpadnie jeszcze jedna osoba (jego przełożony) i to ona postawi wiążąca diagnozę. Żegna się i wychodzi.

Wchodzi ostatni lekarz. Ten najważniejszy. Powtarza to, czego dowiedziały się wszystkie osoby przed nim (całość wywiadu ma w dłoni). Potwierdza i uspokaja. Nie, to na pewno nie "smallpox" tylko przeziębienie więc możemy spokojnie jechać gdzie planujemy (oczywiście daje na mnóstwo rad co zobaczyć i gdzie się zatrzymać).

Nie przepisuje żadnych leków, upewnia się czy dobrze zrozumieliśmy diagnozę, upewnia się czy ja rozumiem różnicą między “smallpox” a “chickenpox” (tak, zapamiętam do końca życia) żegna się i wychodzi.

Pojawia się ostatnia osoba - pielęgniarka (czyli w sumie 5 osoba nas obsługująca), która wchodzi z całym jeżdżącym stanowiskiem (laptop + drukarka) i sporządza dokumenty związane z wypisaniem ze szpitala.

Kiedy pojawia się kwestia "adresu pod który ma zostać wysłany rachunek" zerkamy na umowa z ubezpieczycielem.

Nic takiego nie ma - więc dzwonię na infolinię ubezpieczyciela. Miła pani odbiera i radzi mi żebym wziął koszt na siebie a potem wysłał skan rachunku firmie ubezpieczeniowej - pytam się pielęgniarki czy tak jest ok. Potwierdza.

Dostajemy kilka papierków, podpisujemy mnóstwo zgód (szpital jest placówka działająca przy uniwerku wiec pracują tam również osoby uczące się itd) i możemy wyjść ze szpitala.

Finalnie koszt tej wizyty wyniósł niecałe 500$. Na polskie warunki cena absurdalnie wysoka. Tylko, że w Polsce alternatywą byłoby czekanie godzinami na SORze z dzieckiem na rekach bez żadnej pewności, że ktoś je zbada.

Oczywiście opieka zdrowotna w USA jest skomercjalizowana, absurdalnie droga (proste zabiegi chirurgiczne kosztują kilkadziesiąt tysięcy dolarów) i stać na nią tylko część społeczeństwa a niektórzy muszą szukać pomocy na opłacanie kosztów leczenia w modelu crowdfundingowym. Tak, to prawda.

Z drugiej strony mamy model polski - gdzie już teraz Polacy wydają z własnych kieszeni na leczenie komercyjne tyle co cały budżet NFZ. Nie wierzymy opiece publicznej i wolimy płacić ale otrzymywać usługi lepszej jakości.

Czyli mamy darmową służbę zdrowia, która nie działa i pomimo podatków jakie odprowadzamy na nią musimy płacić dodatkowo (i to całkiem dużo). Absurd.

Wracajśc do koronawirusa i pomocy państwa. Pamiętajcie - myjcie ręce, nie ubierajcie się zbyt ciepło (przegrzanie to najczęstsza przyczyna przeziębienia) i unikajcie miejsc gdzie przebywa dużo ludzi. Tyle możecie zrobić obecnie. Liczysz ma pomoc, licz na siebie.

Oby do wiosny.

Artur Kurasiński

Raport "Digital Matters" o gospodarce cyfrowej Europy

Nowy sposób przesyłania pieniędzy z zagranicy, miniroboty dostarczające zakupy i kapsuła diagnostyczna, dzięki której nie trzeba chodzić do lekarza - te i inne rozwiązania z Europy Środkowej znalazły się w raporcie pt. "Digital Matters" poświęconym gospodarce cyfrowej naszego regionu. Przygotowali go eksperci z funduszu private equity MCI oraz redakcja BIQdata w "Wyborczej".

Dołącz do inwestorów z całego świata!

REKLAMA

Jak wybrać startupy z najlepszym potencjałem – o tym będziemy pisać w najbliższych tygodniach.

Jesteśmy platformą crowdfundingu udziałowego z bazą 250.000 zarejestrowanych inwestorów ze 110 krajów, którzy łącznie zainwestowali w spółki ponad 64 milionów EUR.

Wspieramy przedsiębiorców z Polski, aby mogli rozwijać swoją działalność na rynkach międzynarodowych.

Jeżeli szukasz ciekawych projektów inwestycyjnych albo budujesz swój portfel składający się z kilkunastu mniejszych projektów, to koniecznie zajrzyj na stronę FundedByMe.com

Poradnik, który rozwieje Twoje wątpliwości i przekona do zakupu Nintendo Switch.

"PR, STARTUPY I MEDIA" - AULA POLSKA ZAPRASZA!

REKLAMA

Jak wygląda praca redakcji? Jak budować PR swojej firmy? Jak firmy PR współpracują ze startupami? O czym trzeba wiedzieć, ile to kosztuje i na jakie efekty można liczyć? Czy robić PR wewnątrz swojej organizacji czy płacić za to i zaprosić do współpracy agencję? Czy robienie PR przez szefa spółki to dobry pomysł i czy każdy to może robić?

Na te i inne pytania odpowiedzą nasi eksperci: Katarzyna Dworzyńska (PR Calling), Vadim Makarenko (BIQdata), Krystian Cieślak (Remarkables One), Marcin Sierant oraz Ola Prejs (Netguru).

WARSZTAT? PANEL? SZKOLENIE? PRELEKCJA?

https://kurasinski.com/prelekcje/

Jestem przedsiębiorcą, mówcą publicznym, komentatorem technologicznym oraz autorem gier i komiksów. Od ponad dwóch dekad obserwuje i tłumaczy wpływ technologii na nasze życie. Autorem jednego z najpoczytniejszych polskich blogów kurasinski.com. Jestem również prelegentem i uczestnikiem najważniejszych konferencji technologicznych w Polsce. Współtworzę najstarszy w Polsce cykl spotkań dla startupów Aula Polska oraz nagród Aulery. Zapraszam do współpracy - zobacz jak mogę Ci pomóc.

Podcast: Człowiek Biznes Technologia

Cotygodniowe rozmowy o projektowaniu doświadczeń. Z udziałem ekspertów, klientów. Na przykładzie realnych projektów. Polskich. Globalnych.

Cotygodniowa dawka inspiracji i wiedzy na temat projektowania doświadczeń klienta – user experience design. Wspólnie z zaproszonymi gośćmi Wiesław Kotecki będzie prezentował w jaki sposób nowoczesne przedsiębiorstwa mogą łączyć perspektywę człowieka, biznesu i technologii. Będziemy prezentować wyniki najnowszych badań oraz raportów, realne case-study projektów oraz praktyczne porady w jaki sposób wdrażać w organizacjach podejście zorientowane na człowieku.

AKTUALIZACJA [17:01] CD Projekt oficjalnie wyprzedził Orlen. Na koniec dnia za jedną akcję producenta gier płacono 330,80 zł (+0,55 proc.), co daje wycenę całej grupy 31,8 mld zł. Z kolei kurs akcji Orlenu spadł o 2,73 proc. do 73,44 zł. Kapitalizacja płockiego koncernu wyniosła na koniec dnia 31,4 mld zł.

Travel back in time to see what your favorite websites, operating systems, applicatons, and games used to look like. A huge gallery with lots of images showing older versions of technology.

Join us as a Customer Success Manager!

REKLAMA

Do you know how to kick off a project, onboard the client into structures and culture, how to truly listen and attend to their

We’re looking for an experienced specialist who will become a client's advocate within Monterail and a Monterail's advocate with our clients.

As a Customer Success Manager you will learn to understand the business of our clients, support them in its development and grow our business and identify win-win solutions.

You will also coordinate negotiations, offers and contract handling as well as identify new opportunities.

If it sounds like something that matches your skills and experience, check out our job offer.

The Walt Disney Company announced this afternoon that Robert Iger, the company’s long-time CEO who ushered in the company’s lush franchise and entertainment platform profits, will step down immediately as chief executive. Bob Chapek, a long-time senior exec at the company who most recently held the position of chairman of Disney Parks, Experiences and Products, […]

Panasonic Corp said it would exit solar cell production at Tesla Inc's New York plant, the latest sign of strain in a partnership where Panasonic's status as the U.S. electric vehicle (EV) maker's exclusive battery supplier is ending.

German Facebook users would want the social media platform to pay them about $8 per month for sharing their contact information, while U.S. users would only seek $3.50, according to a study of how people in various countries value their private information.

The next-gen Xbox boasts a 12 teraflops GPU from AMD, as well as a fast-loading SSD, Microsoft announced today.

Layoffs. Shutdowns. Uncertainty. After a decade of prosperity, many hot young companies are facing a reckoning.

Why does every damn place—even old-school corporate offices—have to be fun and full of foosball?

To survive in the big bad world of business, you need staying power. We wanted to know which businesses around the world have stood the test of time and were th

Here are the most prominent early-stage fintech VCs in Europe (2015-2019). They share what they're betting big on in the space, and what's to come.

Raporty, nowe serwisy, badania, reklama internetowa: najnowsze wiadomości w WirtualneMedia.pl – nowe serwisy internetowe, badania, agencje interaktywne, reklama internetowa

Od kilku miesięcy Grupa Jeronimo Martins testuje nowe technologie w sklepie Pingo Doce & Go zlokalizowanym na kampusie uniwersyteckim niedaleko Lizbony.

In the Midwest, Christian entrepreneurs are searching for relief from the corrosive grind of company-building—while some faith leaders preach the gospel of crushing it.

Mieli dobre pomysły na biznes i produkty, które zrobią furorę na rynku. Twórcom tak zwanych start-upów miały pomóc duże dotacje z Unii Europejskiej. Za podział dotacji odpowiedzialne były inkubatory biznesu.

Rozprzestrzeniająca się epidemia oparta o COVID-19 to temat nieprzyjemny, często niewygodny, który rodzi kolejne pytania i obawy. W tle dyskusji pojawiła się niedawno informacja o uruchomieniu projektu kryptowalutowego - CoronaCoin, który - wierzcie bądź nie - opiera się na "dowodzie śmierci".

Researchers say delaying climate change action risks "potentially catastrophic outcomes".

The proposal to link the EU’s facial recognition databases would likely connect them to the U.S. as well, in a massive consolidation of biometric data.

Paris-based EP Tender says it has found a way to make short-range EVs easier to use on long journeys. It's plan? Battery trailers.

To err is human. But, to confidently persist in erring is hilarious.

The trial, which Facebook expects will take three to four weeks, could see top executives including hardware chief Andrew Bosworth and Chief Technology Officer Mike Schroepfer called to testify.

Some of its employees tried to stop their company from doing work they saw as unethical. It blew up in their faces.