- TECHNOFOBIA
- Posts
- Piasek, ropa, krew i startupy - Newsletter Artura Kurasińskiego
Piasek, ropa, krew i startupy - Newsletter Artura Kurasińskiego
Szczerze powiedziawszy, to nie planowałem już podróży pod koniec roku – w wakacje najeździłem się z rodziną po Polsce i Niemczech, więc tak naprawdę nie bardzo już miałem ochotę gdzieś pojechać (dodatkowo młyn projektowy wystrzelił jesienią).
Zacząłem się jednak łamać, gdy wrocławska firma Payeye zajmująca się biometrią zaprosiła mnie do odwiedzenia ich na targach GITEX oraz przetestowania ich technologii płacenia za pomocą oczu (jest to pierwsza firma na świecie posiadająca taką technologię – jest tam bardzo dużo smaczków i na pewno opiszę to wszystko bardziej szczegółowo wkrótce).
Bardzo rzadko decyduję się na takie wyjazdy, ale skuszony lokacją, unikalnością samej technologii oraz po prostu ciekawością zobaczenia dużych targów zacząłem planować podróż (rozumiem, że dla części z Was to jest "problem pierwszego świata" - dostać zaproszenie w tak egzotyczne miejsce jak Dubaj i się wahać).
Dubaj (szczególnie o tej porze) roku jawił mi się jako bardzo egzotyczna lokacja – przede wszystkim pod kątem pogody (30-40 stopniowe upały oraz ogromna wilgotność powietrza). Wiem, że to zabrzmi dziwnie, ale wahałem się do samego końca (rozumiem, że nikt w to nie będzie wierzył – jeszcze kilka lat temu sam bym się pukał w głowę).
Dlaczego? Bo pandemia jakoś odzwyczaiła mnie od podróżowania daleko, samolotów, hoteli i całego tego zgiełku związanego z biznesowymi podróżami. Niemniej zgodziłem się, chcąc po raz pierwszy od prawie trzech lat być częścią jakiegoś większego wydarzenia.
Pierwszym szokiem była dla mnie sama podróż (pomimo przyjazdu na lotnisko 3 godziny przed odlotem, prawie spóźniłem się na odprawę), bo okazało się, że post-pandemicznie nabawiłem się fobii związanej z przebywaniem wśród dużej grupy osób.
Najpierw zamknięcie w samolocie przez 6 godzin, a potem wizyta w targach – nie wiedziałem, że w mojej głowie powstało tak bardzo mocne skojarzenie “dużo ludzi – niebezpieczeństwo”. Zobaczymy, czy to jest coś, co samo przejdzie, czy może konieczne będzie konsultacja z psychologiem.
Co do największych i najbardziej widowiskowych wystawców to wygrali Chińczycy oraz… gospodarze. Stoiska ZEA zgromadzone w osobnym pawilonie po prostu olśniewały swoją zawartością, rozmachem i skalą. Niestety to, co widoczne było również na stoiskach z technologią chińską: wszystko, co tam było pokazywane można określić słowem “kontrola i mierzenie”.
AI, 5G, IoT, drony – wszystkie te gadżety i produkty w jakiś sposób liczyły, wspomagały pracę państwa, przeróżnych ministerstw czy policji. Po takich właśnie targach widać najlepiej, do kogo należy przyszłość – do autorytarnych państw, które inwestują w narzędzie do zarządzania i kontroli obywateli.
Nasza demokracja nie ma szans w zderzeniu z tym, co już dziś oferują chińscy dostawcy i z jaką łatwością rozpychają się właśnie na terenach krajów, których władcy interpretują kwestie praw człowieka na swój sposób.
Sam Dubaj oczarował mnie i zaszokował – to jest nieprawdopodobne, że człowiek może w czasie kilku dekad dosłownie wyrwać pustyni taki teren i zmienić go w miasto z roślinnością, basenami i sztucznymi wyspami. W pewnym momencie nawet 40% wszystkich dźwigów na świecie zlokalizowanych było na budowach w tym mieście.
Reklamowanie się poprzez liberalne zasady dla turystów jak na kraj muzułmański (chociaż nie wolno być “pod wpływem” żadnych substancji publicznie, nie wolno robić zdjęć osobom na ulicy, a pary nie powinny okazywać sobie uczuć) i expatów, wabienie pocztówkową egzotyką, pogodą i widokami udało się – szacuje się, że przed pandemią w 2019 roku to największe miasto w Zjednoczonych Emiratach Arabskich odwiedziło ponad 16 mln gości z zagranicy.
Z drugiej strony jestem nadal w kraju muzułmański – w Dubaju kobieta nie może usiąść z przodu w taksówce, a na ulicy widać dość dużo spacerujących kobiet ubranych w nikaby. Na terenie targów nie spotkałem nikogo, w krótkich spodenkach (poza mną), a panowie nosili w przeważającej części garnitury.
To oczywiście bardziej można tłumaczyć kulturą biznesową – niemniej, mówimy o targach technologicznych, wśród których jest mnóstwo młodych osób będących na bakier z formalnym ubiorem. No cóż – wszystkie bluzy z kapturem i dżinsy na GITEX-ie zostały w hotelach.
Strzeliste wieżowce, przepych w hotelach, wylewające się zewsząd petrodolary, olbrzymie galerie handlowe ze wszystkimi markami luksusowymi oraz wielkość ulic czy chociażby samego centrum miasta nie ma porównań bardziej chyba, że do Nowego Jorku (chociaż w lutym 2007 roku rozpoczęła się budowa Dubai Waterfront, który miał być siedem razy większy od Manhattanu).
Szybko okazuje się jednak, że to miasto i jego wielkie atrakcje są jednym, wielkim mirażem zbudowanym za pomocą niewolniczej pracy setek tysięcy przymusowych niewolników.
O tym w kontekście Dubaju rzadko się mówi, ponieważ nikt nie chce burzyć legendy nowoczesnego miasta. Oraz nikt nie chce zadzierać z władcami ZEA, których pieniądze z wydobycia ropy potrafią wpływać na bardzo dużo państw i mediów.
Prawda jest jednak okrutna: od 40 lat kiedy zaczęto ogromne prace budowlane (w 1950 roku w Dubaju mieszkało 20 tysięcy mieszkańców – obecnie jest to prawie 3 mln!) zaczęto ściągać przede wszystkim z Bangladeszu, Indii i Pakistanu masowo robotników, którym na miejscu odbierano paszporty i zmuszano do pracy w palącym słońcu (w lecie temperatury przekraczają tam 50 stopni!) bez wody i z małą ilością przerw.
Nie ma inspekcji pracy, nie ma komu się poskarżyć na warunki pracy. Szacuje się (bo nikt nie prowadzi oficjalnych statystyk), że rocznie ginie kilka tysięcy osób na budowach (umiera z wycieńczenia albo popełnia samobójstwa). Oficjalnie są to wszystko przypadki zakwalifikowane jako wypadki.
Szukając więcej informacji na temat historii Dubaju kupiłem rekomendowanego mi przez kilka osób ebook i leżąc w klimatyzowanym hotelowym pokoju pochłonąłem książkę Marcina Bargielskiego “Dubaj krwią zbudowany”, która jest właśnie zapisem historii tych ludzi, którzy codziennie pracują na budowach i wznoszą hotele dla kolejnych turystów.
Rdzennych emiratczyków w Dubaju jest raptem 11% (i należą do grupy najbogatszych mieszkańców). Zatem budować to dziwne miasto muszą imigranci, którzy mieszkają w skrajnie upokarzających warunkach, głodują i umierają z dala od swoich rodzin.
Żegnając się z GITEX-em opuszczałem Dubaj bez żalu – myślałem, że po polskiej jesieni będę tęsknił do plaż i ciepła, ale patrząc na wieżowce zza szyby klimatyzowanej taksówki w drodze na lotnisko, miałem przeczucie graniczące z pewnością, że tutejsi włodarze, szukając ucieczki od uzależnienia od ropy, bardzo szybko wdrożą najnowsze technologie i dzięki temu wyprzedzą resztę świata.
Technologia pomoże pogłębić istniejące podziały społeczne – bogaci będą jeszcze bogatsi i będą lepiej kontrolować (za pomocą AI, 5G i dronów) swoich niewolników, którzy będą dla nich wznosić kolejne wieżowce na pustyni.
Nowy, wspaniały świat.
Artur Kurasiński
PS Jeśli spodobał Ci się ten tekst to tutaj możesz mnie wesprzeć. Wyceniłem koszt miesięcznego takiego wsparcia (8 wydań) na 12 złotych. Jeśli uznasz, że to co pisze i wiedza jaką przekazuję ma dla Ciebie sens to zapraszam do wspierania. Dziękuję!
PODCAST DLA MAREK O TIKTOKU ODC. 3!
WIELKIE ZASIĘGI TO WIELKA ODPOWIEDZIALNOŚĆ
"– Influencerom zdarza się reklamować i sprzedawać scamy, a potem ci sami ludzie mówią: “ja jestem tylko prostym youtuberem i nie kazałem nikomu inwestować w jakieś dziwne produkty finansowe, tylko wyjaśniałem, że coś takiego jest dostępne, a każdy ma swoją głowę”. Nie, stary. Jeśli masz wpływ na tysiące lub miliony ludzi, nierzadko młodych, to nie możesz się w ten sposób zasłaniać. Parafrazując wujka Bena: wielki zasięg to wielka odpowiedzialność – mówi Artur Kurasiński, przedsiębiorca, bloger, edukator. Autor książek z serii “Róża, a co chcesz wiedzieć”.
Zostań partnerem wyzwania INCO!
Potrzebujesz strony internetowej/strategii marketingowej lub rozwiązań tech na wyzwanie w firmie? Kursanci_tki INCO Polska zrobią to dla Ciebie - nie musisz mieć budżetu!
INCO przygotowuje do rozpoczęcia kariery w IT. W ramach bezpłatnych kursów, we współpracy ze startupami, organizuje praktyczne wyzwania, podczas których uczestnicy_czki realizują określone przez partnera zadania. Wspieraj talenty, skontaktuj się: [email protected]
RAPORT DEALROOM O RYNKU STARTUPÓW CEE
The CEE region has now created 34 unicorns, up from just six in 2015, with Poland topping the list (8), followed by Estonia (6), the Czech Republic (4) and Ukraine (4). The combined value of earlier stage startups has also grown significantly in recent years, to roughly €21bn.
The central and eastern European startup ecosystem is booming. Tech companies from the region are now valued at more than €186bn, a 19-fold increase since 2010, according to a new report released today by Google for Startups, VC firm Atomico and intelligence platform Dealroom.